piątek, 31 maja 2013

Rozdział 16

*Oczami Nicole*
-Becky? Przynieść ci...- otworzyłam drzwi i zobaczyłam moją przyjaciółkę całującą się z Kendallem. -Przepraszam. -zmieszana szybko wyszłam. Becky tuż przed wypadkiem mówiła mi jeszcze, e nie wierzy w miłość... a teraz ledwo  wyszła ze szpitala już całuje się z przyjacielem szatyna. Zeszłam na dół do kuchni. Carlos i James rozmawiali z moim ukochanym.
-Siostra czegoś potrzebuje? -spytał mnie Logan całując w czoło.
-Nie wiem, bo jest zajęta. - odpowiedziałam. 
-Czym niby? - Carlos nie krył zdziwienia. 
-Całuje się z waszym przyjacielem. -momentalnie Logan zaczął kaszleć.
-Becky? 
-Mnie też to zdziwiło nie martw się. 
-Zazdrościsz im? -nawet nie wiedziałam kiedy James podszedł do mnie. 
-Czego niby? -podeszłam do Logana i wpoiłam mu się w usta.
-Carlos... wiesz czujemy się tu... tacy... niepotrzebni... -wyszeptał James. 
-Nie to, że was nie lubię, ale... papa. -pomachałam im i znowu wpoiłam się w usta Logana aby niczego nie powiedział. Kiedy usłyszeliśmy trzask drzwi, ukochany lekko się ode mnie odsunął.
-to są moi przyjaciele... -wyszeptał mi ucha.
-Za dużo czasu spędzasz z nimi, a za mało ze mną...
-Oni twierdzą odwrotnie. -uśmiechnęłam się. -Dobra idę na górę.
-Zostaw ich na trochę samych. Becky jest duża, a Kendall wie co robi. Logan! -złapałam go za rękę aby się zatrzymał. -Logan! Wiem, że to twoja siostra, ale jest także moją przyjaciółką. Ona wie co robić! Daj jej wolną rękę...
-Dobrze robię to da ciebie, ale pamiętaj... dzieci ich bawić nie będę. -objął mnie w talii i musnął lekko moje wargi.
-Co wy macie z tymi dziećmi? -spytałam, a on się zaczął śmiać.
*Oczami Becky*
Był tu. Całowałam się z nim od kilku minut nie licząc najścia Nicki. Po tym zdarzeniu z Josh'em wszystko się w mojej głowie zmieniło. Zaczęłam coś czuć do Kendall'a. Nigdy nie chciałam w nią uwierzyć. Wszystko co moja przyjaciółka mówiła mi o miłości, ze jest piękna, można z kimś poważnie porozmawiać... ale zaprzeczałam jej i podawałam różne powody, że może cierpieć jak zostawi. Logan pokazał jej jak to jest. Zostawił ją po tym co razem przeszli. Płakała dużo. Ukrywała to przed wszystkimi, ale nie dawała rady prze de mną.
Nawet nie zauważyłam kiedy przestaliśmy się całować. Przyglądał mi się.
-O czym tak rozmyślasz? -spytał.
-O wszystkim i o niczym. A ty?
-O pocałunku...
*Tydzień później*
 *Oczami Logana*
Razem w Nicola i Becky siedzieliśmy w salonie. Z ukochaną siedzieliśmy na kanapie, a siostra na przeciwko nas.
-Za tydzień to my będziemy rządzić domem. Co nie Nicki? -spytała Rebecka.
-Tak. Będzie duża impreza. -uśmiechnęła się do mnie łobuzersko moja ukochana.
-Zaprosimy Biebera, One Direction no i w ogóle dużo chłopaków.
-Pójdziemy na wielkie zakupy.
-Bracie? My tu planujemy ci chatę rozwalić, a ty się śmiejesz?
-Bo pięknie sobie marzycie. -odpowiedziałem.
-Ale my naprawdę to zrobimy. -powiedziała Nicki poważnym wzrokiem.
-Nie zrobicie bo na Hawaje jedziecie razem z nami.
-Wy przecież będziecie nagrywać teledysk.
-Tak, ale wy będziecie w nim także występować.


sobota, 25 maja 2013

Rozdział 15

*Oczami Logana*
Odebrałem połączenie i poprawiłem się na miejscu siedzącym.
-Czego chcesz Kendall?- zapytałem złośliwie, wciąż nie mogąc uregulować swojego oddechu.
-Cześć braciszku, tutaj twoja mała siostrzyczka- Rebecca! A co ty tak sapiesz jakbyś szedł przez trzy godziny niosąc na rękach słonia?- usłyszałem w słuchawce dźwięczny i aksamitny głos Becky.
-Becky? Kiedy się obudziłaś?- zadałem kolejne pytanie, tym razem kierowane do mojej dziewiętnastoletniej siostry. 
-Jakąś godzinę temu i mam nadzieję, że za chwilę was zobaczę bo strasznie się stęskniłam.- odpowiedziała dziewczyna, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
*Oczami Rebeccy*
*Tydzień później*
Nicola powoli wjechała do wnętrza willi Logana. Ustawiła wózek w salonie, gdzie wszyscy zebrali się by spędzić wraz ze mną dzień mojego powrotu. Wszyscy milczeli. Nikt nie ośmielił się odezwać. 
-Wiecie co, trochę źle się czuje. Czy ktoś mógłby mi pomóc dostać się na górę, do mojego pokoju?- poprosiłam pół szeptem, przerywając jednocześnie długą chwilę milczenia. 
-Ja Ci pomogę!- oświadczył Kendall, szybko podnosząc się z kanapy.
Po dłuższym czasie udało mi się dostać do sypialni, a to dzięki pomocy przyjaciela. Chłopak delikatnie ułożył mnie na materacu łóżka, a sam przysiadł na jego brzegu, patrząc mi głęboko w oczy.
-Czemu się tak przyglądasz?- zapytałam. 
-Tobie! Masz takie inne oczy.- odpowiedział.
-Inne, to znaczy?
-Pełne radości mimo bólu jaki musiałaś przejść. Są piękne, niesamowite- tak jak ty.- wyjaśnił a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. 
Kendall chwile jeszcze patrzył się w moje oczy, aż w końcu jego twarz zaczęła się zbliżać w kierunku mojej. Serce zaczęło mi walić jak młot, a moje ciało oblały zimne poty. Nie wiedziałam co mam zrobić. Co sekunda jego twarz była coraz bliżej. Gdy dzieliło nas kilka centymetrów...

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 14

*Oczami Becky*
Byłam słaba. Wszystko mnie bolało, ale i tak nie myślałam o tym. Był tu przy mnie... pomógł mi... ale przecież ja nie wierzę w miłość! Patrzyliśmy sobie w oczy. Hipnotyzował mnie nimi. Zaczęło coś we mnie pękać. Powoli odwróciłam głowę w stronę okna. Co się ze mną dzieje? Czy to przez to pobicie? Pewnie tak. Próbowałam sobie przypomnieć całe zdarzenie z tamtego wieczoru. Josh prowadził mnie przez jakieś alejki... jego usta... koledzy jego... ale co dalej? Z rozmyśleń wyrwał mnie cichy szept Kendalla, który przez cały czas trzymał moją rękę. 
-Kto ci to zrobił? - spojrzałam mu w oczy. Byłam sparaliżowana aby cokolwiek powiedzieć. -Czy to ten twój kolega? 
-Tak. - wyszeptałam i po policzkach zaczęły płynąć mi łzy. Kendall wytarł je szybko.
-Nie martw się. Zapłaci za to. Teraz jest najważniejsze twoje zdrowie. -zaczął gładzić mnie po włosach i zaczęłam zasypiać.
*Oczami Nicole*
Otworzyłam oczy. Jak zwykle byłam wtulona w Logana, który nadal spał. Uwielbiam tak czasem usiąść i popatrzeć na niego jak śpi. Mogłabym mu się tak przyglądać wieczność. W jego wyglądzie najbardziej podobają mi się jego usta. Czasem wydaję mi się, że ma ładniejsze ode mnie.
Tylko, że Logan nie lubi jak to robię. Nie wiem czemu.
Powoli wstałam z łóżka aby nie obudzić ukochanego. Ubrałam się, wzięłam laptopa i zeszłam na dół. Usiadłam sobie na kanapie w salonie. Na tej na, której leżała Becky. Chciałam do niej jak jechać, ale nie znałam drogi do szpitala, a i czekałam, aż szatyn się obudzi.
Włączyłam laptopa. Lubiłam sobie wszystko czytać. Plotki i skandale. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Podskoczyłam z przerażenia.
-Spokojnie, to tylko ja. -usłyszałam nad sobą miły głos ukochanego. -Czemu masz czerwone nadgarstki?
-Nie wiem. -kłamałam. Udałam, że spoglądam w ekran laptopa, ale Logan znał mnie. Wiedział kiedy kłamie, a kiedy mówię prawdę. Umiał zawsze wyczytać to w moich oczach. Nie chciałam go martwić bardziej. Nawet nie zauważyłam kiedy usiadł koło mnie. Zamknął mi laptopa, zabrał z kolan i położył na stoliku. Wziął mnie za ręce i spojrzał w oczy.
-Nie mówisz mi prawdy. -powiedział.
-Jak dzisiaj rano poszłam pooddychać świeżym tlenem to jakiś psychopata złapał mnie za nadgarstki i zaczął prowadzić nawet nie wiem gdzie, ale jakoś się uwolniłam i uciekłam. -zrobiłam krótką przerwę.-Nie chciałam żebyś się bardziej martwił. Widziałam jak płakałeś, a ja tego bardzo u ciebie nie lubię. -do oczu napłynęły mi łzy. -Czasem się nawet zastanawiam dlaczego mnie wybrałeś? Mógłbyś mieć każdą, a wybrałeś mnie... -przytulił mnie do siebie i wyszeptał mi do ucha.
-Kocham twój charakter. Jesteś jaka jesteś. Umiesz zawalczyć o siebie i o innych. Pamiętasz jak powiedziałem rodzicom o ocenach Becky? Co miała szlaban?
-No jak bym mogła zapomnieć? Przecież wtedy pierwszy raz cię uderzyłam. -zaczęliśmy śmiać się. Wszystkie wspomnienia mam związane z tym człowiekiem. Poznałam go gdy miałam 3 lata i mama wróciła ze szpitala. Na początku to nawet nie byliśmy przyjaciółmi. Nawet w ogóle. Z dnia na dzień się w sobie zakochaliśmy i byliśmy parą. Załamałam się kiedy wyjechał, ale bardziej kiedy mnie zostawił. Teraz jest tu przy mnie. Obejmuje mnie. Logan powoli zbliżył swoje usta do moich. Wiedziałam, że będzie chciał mnie pocałować, więc pomogłam mu. Wpoiłam się w jego usta. Ręce wplotłam w jego włosy, a on swoje położył na moich biodrach. Powoli zaczął ściągać moją bluzkę, gdy nagle zadzwonił telefon.
-Cholera! -krzyknął Logan. Mieliśmy nierówne oddechy. Rozumiałam jego zdenerwowanie. W takich chwilach zawsze nam ktoś przeszkadzał.
-Kto dzwoni? -spytałam przeczesując włosy palcami.
-Kendall...

Rozdział 13

*Oczami Nicole*
I właśnie wtedy mnie olśniło. Słowa które Becky powiedziała do mnie trzy lata temu, po tym jak zostawił mnie Logan.
''Pamiętaj jeśli ktoś będzie cię atakować, a mnie przy tobie nie będzie to masz prawo się bronić. Zbierz w sobie całą siłę i pokaż mu, że potrafisz się walczyć.''
Pełna energii, otuchy i siły, zaczęłam walczyć wyobrażając sobie, że walczę w obronie mojej przyjaciółki, która w tamtym momencie mogła znajdować się jeszcze na bloku operacyjnym, gdzie lekarze toczyli walkę o jej życie. Może to właśnie tak została skrzywdzona.
Atakujący mężczyzna nawet  nie spodziewał się tego, że mogę tak walczyć. Bójka trwała kilkanaście minut, ale w końcu udało mi się od niego uwolnić. Gdy chłopak leżał na chodniku, niczym strzała pobiegłam z powrotem. Po dotarciu do budynku ujrzałam Logana siedzącego pod blokiem operacyjnym z twarzą skrytą w dłoniach. 
-Kochanie co się dzieje?- zapytałam chłopaka, kładąc mu rękę na plecach.
-Lekarze dają jej tylko pół procenta na przeżycie, gdyż rany są bardzo mocne.- odpowiedział, chłopak odwracając swoją głowę w moja stronę.
Jego twarz była cała czerwona i pokryta łzami. Oczy były opuchnięte, a chłopak z trudem łapał oddech.
-Będzie, dobrze. Rebecca jest silna, ma silny organizm. Na pewno wszystko pędzie dobrze.- starałam się pocieszyć ukochanego, co nie było takie łatwe.
Mocno się w niego w tuliłam i dopiero teraz zobaczyłam, że nie ma z nami Schmidt'a. 
-Gdzie Kendall?- zadałam pytanie Hendersonowi.
-Wyszedł na dwór.- oświadczył brązowooki.
-Pójdę do niego.- odrzekłam i udałam się w stronę drzwi.
Rzeczywiście Kendall był na dworze. Siedział na murku, pośród deszcz. 
-Choć do środka.- powiedziałam, do chłopaka. 
Wyglądał tak samo jak mój ukochany. Widziałam, że bardzo przejmuje się losem mojej przyjaciółki.Bez słowa udał się razem ze mną do wnętrza szpitala, gdzie czekała nas dobra nowina. Basanti przeżyła. Co prawda przez kilka dni miała pozostać w śpiączce, miała połamaną nogę, ręce i założone kilak szwów, ale najważniejsze było to, że żyła.
-Idzie do domu, ja przy niej zostanę.- oświadczył Kendall i mimo moich długich próśb był nie ugięty. 
Razem z Logim wróciłam do domu i oboje położyliśmy się spać na kilka godzin.
*Oczami Kendalla*
Siedziałem od godziny przy łóżku Becky i trzymałem ją za rękę. Była taka urocza kiedy spała- istny aniołek. Nagle poczułem silny ból w dłoni, spowodowany uściskiem. Kiedy spojrzałem na swoją rękę zobaczyłem jak siostra Logana ją ściska. Następnie zerknąłem na jej twarz. Otworzyła oczy i delikatnie się do mnie uśmiechnęła. 
-Tak bardzo Ci dziękuje za to, że mi wtedy pomogłeś. Że mnie szukałeś i zaniosłeś do domu.- powiedziała słabym głosem, z trudem przełykając ślinę.
-Skąd wiesz, że to?- zapytałem.
-Kiedy mnie niosłeś, na moment się ocknęłam i jak przez mgłę ujrzałam twoją twarz. Dziękuje Ci za to wszystko.- odpowiedziała, a ja zapatrzyłem się głęboko w jej śliczne oczy.

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 12

*Oczami Nicoli*
Siedziałam na jakiejś łące. Była urozmaicona wysoką trawą i kwiatami. Nikogo nie było. Tylko ja. Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie krótką do kolan, piękną sukienkę. Wstałam i szłam przed siebie. Powoli łąka zaczęła znikać. Po chwili stałam już w jakimś pomieszczeniu przed wielkimi drzwiami. Lekko je otworzyłam i weszłam do innego pomieszczenia. Zamarłam. Ujrzałam Logana w garniturze i ubraną w białą, ślubną suknię... Nolly. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co mam myśleć. Przecież to nie mogło być prawdą. Szatyn przez cały czas się uśmiechał, ale gdy mnie ujrzał... także zamarł. Nasze oczy się spotkały. Wybiegłam. Nie chciałam na to patrzeć. Usiadłam na najbliższej ławce w parku. Rozpłakałam się. Po kilku minutach poczułam na ramionach czyjeś ręce. Spojrzałam na prawe. Męska dłoń, a na palcu złota obrączka. Niechętnie spojrzałam na twarz mężczyzny.
-Odejdź. -wyszeptałam.
-Nie mogę kocham cię... - powiedział.
-Czy ty słyszysz co mówisz? Ożeniłeś się z nią! - wykrzyczałam mu. Próbowałam wstać, ale mi nie pozwalał. Wierciłam się. On zaczął mną potrząsać. Nie wiedziałam co się dzieje...
-Nicki... Nicki obudź się... - otworzyłam oczy. Ujrzałam Logana tylko, że teraz nie był ubrany w garnitur. Spojrzałam n jego rękę. Obrączki nie było. Odetchnęłam z ulgą. Wtuliłam się w nagi tors Logana. -Zły sen? - spytał.
-Nawet nie wiesz jak. - próbowałam unormować oddech, ale mi to nie wychodziło. -Co z Becky? -zauważyłam jak uśmiech zmienia się w smutek. -Gdzie ona jest?
-Na dole. Kendall ją przyniósł. - odpowiedział, a ja czym prędzej zeszłam na dół. Na kanapie leżała nieprzytomna Becky, a przy niej stał jakiś mężczyzna. Chciałam do niej jak najszybciej podbiec, ale Kendall złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w drugą stronę.
-To jest mój znajomy lekarz. Nic jej nie zrobi... - szepnął mi do ucha.
-Ja muszę być przy niej. - powiedziałam do niego.
-Też bym chciał, ale lekarz kazał. - posmutniał. Pociągnęłam go do kuchni.
-Czujesz coś do niej? - spytałam szeptem.
-Skąd wiesz?
-Nie trudno nie zauważyć. Jak jesteś przy niej blisko... jak się zachowujesz przy niej... martwisz się o nią... na jej widok się rumienisz... - mówiłam szeptem. - ...O na przykład tak jak teraz. - powiedziałam głośniej.
-Ale co teraz? - nawet nie zauważyłam kiedy Logan wszedł do pomieszczenia.
-Kendall kocha się w twojej siostrze na poważnie. - ukochany zaśmiał się, a ja go uderzyłam w ramię. -To nie takie sobie zauroczenie. To widać. Nie pamiętasz jak ty szalałeś za mną? - wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ale przypomnieliśmy sobie o Becky. Wyszłam z kuchni szybkim krokiem do salonu gdzie był lekarz z przyjaciółką. -Co jej jest? - spytałam.
-Czym prędzej trzeba ją zawieść do szpitala. Nie wykluczone, że będzie operowana.
*Pięć godzin później*
Siedziałam na szpitalnym korytarzu wtulając się w Logana. Kendall poszedł nam kolejny raz po kawę. Po tym jak trafiła na blok operacyjny nie mamy żadnych wiadomości na jej temat. Kto jej mógł to zrobić? Na pewno ktoś kto nie ma uczuć i nie szanuje kobiety.
-Może powinnaś pojechać pojechać do domu? - usłyszałam miękki głos ukochanego. Spojrzałam na niego.
-Nie... ale pójdę się przejść. Trochę tlenu dobrze mi zrobi. Tylko pamiętaj dzwoń. - wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę wind. Wyszła głównym wyjściem i skierowałam się w stronę parku. Dochodziła 9 rano. Było mało ludzi, prawie wcale. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do tyłu.
-Hej śliczna. - zacisnął drugą drugą rękę na moim drugim nadgarstku. Myślałam, że to Logan, ale gdy spojrzałam na twarz ujrzałam nieznajomego dla mnie mężczyzny.
-Znamy się? - spytałam go.
-Nie, ale przecież możemy się poznać... - powiedział zaciskając mocniej ręce na moich nadgarstkach.
-Puść! To boli! - krzyknęłam, ale na próżno. -Zostaw mnie! Co ja ci takiego zrobiłam!
-Zaczarowałaś swoim wyglądem kicia. - uśmiechnął się łobuzersko. Próbowałam się wydostać z jego uścisku, ale tylko mocniej ścisnął. Syknęłam z bólu.
-Jesteś jakiś psychiczny! -  stwierdziłam mu fakt, ale szybko tego pożałowałam. Rozzłościłam go tym. Puścił mój jeden nadgarstek, ale pociągnął za drugi. Stawiałam opór. "Czemu czasem nie mogę być jak Becky? pytałam w duchu sama siebie. - która umie sobie poradzić z takimi dupkami."... 

Rozdział 11

*Oczami Kendalla*
Postanowiłem odwiedzić Logana, żeby przeprosić Becky za moje zachowanie. Dlatego też w południe wybrałem się do ich posiadłości. Nicki i Logan siedzieli w kuchni i popijali zimne koktajle, przy czym również rozmawiali. 
-Cześć, gdzie jest Becky?- zapytałem wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdowali.
-Jest na górze.- odpowiedziała Nicole, a w tym czasie dźwięk dzwonka do drzwi rozbrzmiał w całym domu.
-Pójdę otworzyć.- oświadczyłem i udałem się w kierunku wejścia. 
Delikatnie naciskając na złocistą klamkę, otworzyłem białe drzwi i ujrzałem za nimi nieznajomego mi jak dotąd chłopaka. 
-Cześć, zastałem może Becky?!- zapytał chłopak.
-Może tak, może nie. Zmykaj stąd leszczu...
-Kendall zostaw go w spokoju!- usłyszałem z góry, dobrze znany mi głos. 
Ten sam który przyprawiał mnie o dreszcze swoją aksamitnością i ten, który tak bardzo uwielbiałem. Głos Becky... dziewczyny którą z uwielbienia mocno skrzywdziłem. 
*Oczami Becky*
Niczym błyskawica zbiegłam na dół i chwytając za kurtkę, bez słowa wymijając Kendalla, wyszłam z Joshem.
-Kto to był?!- zapytał w pewnym momencie brunet.
-Nikt ważny.- odpowiedziałam, a mój głos się załamał.
To było kłamstwo, najgorsze kłamstwo jakie mogło być. Był dla mnie ważny, nawet bardzo, ale ból który mi zadał był silniejszy od uczucia którym go darzyłam. 
-Becky, wszystko gra?- po raz kolejny zadał pytanie, a ja po raz kolejny skłamałam mówiąc, że wszystko jest dobrze.
-Tak właściwie to gdzie my idziemy?- tym razem ja byłam ciekawska.
-Zobaczysz.- odpowiedział i chwytając mnie silnie za nadgarstek ruszył pędem do przodu.
Po długim biegu zatrzymał się w długiej, ciemnej uliczce. Powoli zaczął się zbliżać w moim kierunku, aż w końcu przycisną mnie do mury, zamykającego uliczkę. Złączył swoje usta w rybkę i zaczął przyblirzać swoją twarz do mojej. Szybko przeczołgałam się między jego nogami na wolność, ale był sprytniejszy. Z prawej i lewej strony wyłoniło się dwóch wysokich i umięśnionych chłopków, którzy chwycili mnie za barki. Josh znów zbliżył się do mnie i powiedział:
-Pocałuj mnie.
-Jeśli chcesz poczuć jak smakuje mój ślina proszę bardzo.- wrzasnęłam i plunęłam mu w twarz.
-Ty szmato. Chłopcy wiecie co robić.- krzyknął, a jego kumple rzucili mnie na ziemię.
Cała trójka zaczęła mnie kopać i rzucać we mnie kamieniami. Gdy widzieli, że jestem już bardzo słaba zostawili mnie i odeszli. Powoli zaczęłam tracić przytomność.
*Oczami Kendalla*
Dochodziła godzina pierwsza w nocy. Z niecierpliwością czekałam u Logana, aż zjawi się Becky. On i Nicki dawno już poszli spać, a ja siedziałem w salonie na kanapie wyczekując przyjścia Basanti. Nicole bardzo martwiła się o siostrę swojego ukochanego, a przez stres zaczęła ją boleć głowa. Kazałem jej się kłaść i obiecałem, że gdy tylko Becky się zjawi to ją obudzę.
Nie mogłem już wytrzymać. Byłem wściekły na Rebecce, a jednocześnie bardzo się o nią martwiłem. Postanowiłem poszukać jej w mieście. Zarzuciwszy kurtkę na ramiona i kaptur na głowę, aby nie zmoknąć od deszczu, udałem się na piechotę do centrum LA.Zaglądałem do każdej uliczki, szukając ją przez bite dwie godziny. Aż w końcu o godzinie trzeciej w jednej z wcześniej wspomnianych uliczek, ujrzałem zwiniętą w kłębek postać. Czym prędzej podbiegłem do leżącego na ziemi ciała i kucając przy nim, ułożyłem głowę tej osoby na moich kolanach. Gdy z twarzy odgarnąłem kilka mokrych kosmyków, przeraziłem się.
Dziewczyna miała pobitą i podrapaną twarz, zresztą tak samo jak resztę widocznych części ciała. Delikatnie dotknąłem jej nadgarstka by sprawdzić puls. Jej serce biło, ale bardzo słabo.
Uniosłem ja na rękach i udałem się w kierunku domu jej starszego brata.
*Oczami Logana*
Około czwartej nad ranem obudziło mnie głośne dobijanie się do drzwi wejściowych. Gdy je otworzyłem ujrzałem przemoczonego do suchej nitki Kendalla, który trzymał moja omdlałą młodszą siostrę na rękach. Bez słowa wpuściłem go do środka i wskazałem ręką na salon. Chłopak ułożył na kanapie Becky i ze kieszeni swoich spodni wyciągną telefon.
-Gdzie dzwonisz?-- zapytałem.
-Do wujka, jest lekarzem. Ty idź obudzi Nicole.- odpowiedział i zajął się ustalaniem wizyty lekarskiej.

Rozdział 10

*Oczami Logana*
Razem z Nicki usłyszawszy głośny trzask, szybko zeszliśmy na dół. Zauważyliśmy Kendalla i Carlosa masujących sobie policzki. Na twarzy mieli dziwne miny. 
-Chcecie mi chatę rozwalić?! Wiecie ile ona kosztowała?! - krzyknąłem na ich, a moja dziewczyna nie mogła ukryć śmiechu. 
-To twoja siostra zeszła na dół i nam z liścia dała, coś rzuciła i wyszła obrażona. - zaczął bronić się Pena.
-Ja coś wychwyciłam, że wściekła się o zaklepywanie jej. - weszła im w rozmowę Nicki. 
-Mówiłeś jej coś?! - krzyknął na Carlita Kendzio. 
-Nie, ale powiedziałem im. - wskazał na nas, a my zaprzeczyliśmy. -No to jak?
-Nie ważne jak się dowiedziała. Przecież ona ma uczucia! To nie jest fajne dowiedzieć się, że zostało się potraktowanym jak przedmiot. - powiedziała Nicole. -Macie ja przeprosić, ale te przeprosiny to nie tylko słowa. Ma to być coś wyjątkowego. - wyrwała się z mojego uścisku i poszła na górę.
-Ja wam nie pomogę. - odparłem szybko. -I wiecie późno już. Może czas byłoby iść do swoich domów? - spytałem, a oni wyszli. Pokręciłem głową i włączyłem alarm. Basanti ma klucz i zna hasło więc sobie poradzi.
*Następnego dnia*
*Oczami Becky*
Weszłam szybkim krokiem do domu brata. Spojrzałam tylko w stronę kuchni. Logan i Nicola o czymś rozmawiali, ale przerwali kiedy weszłam. Krzyknęłam do nich tylko jedno słówko "Hej" i czym prędzej poszłam na górę do swojego pokoju. Modliłam się w myślach aby nie przyszli i nie wypytywali o noc. Gdzie byłam i co robiłam. Nie lubiłam 'spowiadania się' innym. Nawet Nicoli, ale miała na mnie taki wpływ, że zawsze wymiękałam. Więc wolałam aby to Logan przyszedł, a nei ona. Niestety drzwi się otworzyły i stanęła w nich moja przyjaciółka.
-Mój brat cię przysłał? - spytałam ją, bo gdy miałam 14 lat lak robił. Kazał jej wypytywać mnie co gdzie i jak, a później ona musiała mu mówić. Wiem o tym, bo sama mi powiedziała. Pokłócili się o to.
-Tak, ale... - nie dałam jej dokończyć.
-Wiedziałam! Nie może sam przyjść? - wybuchłam gniewem. Dziewczyna zamknęła drzwi. Wzięła mnie za rękę i kazała mi usiąść na moim łóżku.
-Martwi się o ciebie. Jak by on tu przyszedł to by byłą między wami wojna... - spojrzała mi w oczy, a ja jej tylko przytaknęłam. -... My się martwimy o ciebie... Dla mnie jesteś najlepszą przyjaciółką od dziecka, na której mogę polegać, a Logan jest twoim bratem. Prawdą jest, że się kłócicie, ale... - szukała przez chwilę odpowiednich słów. -... jesteś jego oczkiem w głowie... boi się o ciebie. Teraz pewnie siedzi na dole i jest kłębkiem nerwów albo...
-Siedzi przy drzwiach? - wtrąciłam jej i się zaśmiałyśmy.
-Tak. Wszystko jest możliwe.
-Czasem mam wrażenie, że zachowywujecie się jak moi rodzice.
-Prawda jesteśmy starsi, z Loganem jestem razem, opiekujemy się tobą, ale taka stara nie jestem i nie ja cię urodziłam. - uśmiechnęłyśmy się do siebie. - Więc jak? Powiesz gdzie byłaś i co robiłaś?
-Przenocowałam u takiego jednego chłopaka. Nic między nami nie było. Tylko tyle.
-Tylko tyle? No to jesteś wolna... córciu. - wstała aby wyjść. Zawołałam jeszcze za nią.
-Tylko pamiętaj... mamo! Nie chcę mieć rodzeństwa! - odwróciła się i wytknęła mi język. Wyciągnęłam się na łóżku aby odpocząć chwilę i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. 

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 9

*Oczami Nicole*
Po tym jak Becky uciekła niepostrzeżenie, Kendall i James poszli jej szukać. Do oczu naleciały mi łzy. Nie chciałam aby reszta je zobaczyła i poszłam na górę do mojego i Logana pokoju. Usiadałam na łóżku. Łzy leciały mi po policzkach, Przecież wiedziałam, że Nolly będzie dążyć do odzyskania chłopaka. Jest sławniejsza, ładniejsza ode mnie. Prędzej czy później znowu go omota i mnie zostawi.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Spojrzałam w ich kierunku i zobaczyłam Logana. Zamknął je i usiadł koło mnie. Spojrzał w moje zapłakane oczy.
-Czemu płaczesz? Przecież wiesz jaka jest Basanti. - spytał cicho.
-Chodzi o Nolly palancie! - krzyknęłam na niego i odwróciłam głowę w stronę okna. Łzy ponownie poleciały mi po policzkach.
-Nie przejmuj się nią.
-Łatwo ci tak mówić! Ona jest sławniejsza! Wszystko zrobi aby być z tobą!
-Ale to ciebie kocham. Ty jesteś dla mnie najpiękniejsza.
-Kochasz mnie bo jestem piękna? - nie dowierzałam
-Pamiętasz jak byliśmy wtedy w nocy nad tym stawkiem? - potwierdziłam głową, że pamiętam. - A co ci wtedy powiedziałem przed pocałunkiem? - pokręciłam przecząco głową. - Nie kocham cię, bo jesteś piękna. Jesteś piękna, bo cię kocham. To właśnie sobie w tedy uświadomiłem.
-Też cię kocham. - wyszeptałam i nasze usta się złączyły.
Logan z całych sił chce pokazać, że mnie kocha i Nolly to wielka pomyłka. Stara się. Co dzień prawi mi komplementy, robi śniadania nie zapominając o swojej siostrze i...
-Widzie... A wy zamiast przejmować się Becky to wy się całujecie. Jak jej to powiem to nie wiem czy będzie szczęśliwa. - przerwał nam Carlos.
-Po pierwsze się puka. Po drugie Basanti jest dorosła i wie co robi. - odpowiedziałam uśmiechając się razem z Loganem.
-Nawet mnie nie przytulicie. - chłopak posmutniał i już kierował się do wyjścia gdy zawołałam do niego.
-Ja cię przytulę. - już prawię wstałam, ale Logan przyciągnął mnie do siebie.
-Sorka stary, ale nie. Nicki jest moja. Jak chcesz to zarywaj do mojej siostry, a nie do mojej dziewczyny. - szatyn nie chciał mnie wypuścić z uścisku.
-Chciałem, ale Kendall już ją zaklepał.
-To wy już sobie zaklepaliście moją siostrę?! - Logan krzyknął mi prosto w ucho i czym prędzej odsunęłam głowę.
Henderson zaczął mnie przepraszać, a Pena śmiał się na cały głos. Musiałam w niego rzucić wszystkimi poduszkami aby go skłonić do wyjścia. Gdy już zamknął drzwi znowu zaczęłam całować się z szatynem.
*Oczami Becky*
Wparowałam do domu jak burza gradowa. Nie dość, że byłam wściekła na Nolly to w dodatku mokra od deszczu, który niespodziewanie zaczął padać. Zdejmując ze stup mokre buty, przypomniałam sobie, że zostawiłam w pokoju Nicki i Logana laptopa, po ostatniej video- konferencji z rodzicami.
Ni stąd, ni zowąt wparowałam do ich pokoju i przedzierając się przez porozrzucane na ziemi poduszki, podeszłam do swojego komputera. Co się okazało, kamerka przez cały czas była włączona i zarejestrowała wszystko co działo się w pomieszczeniu. Przewinęłam sceny pocałunków Logana i Nicole- które stanowiły dłuższą część filmu- i zatrzymałam się przy momencie kiedy do ich pokoju wszedł Carlos.
''-Sorka stary, ale nie. Nicki jest moja. Jak chcesz to zarywaj do mojej siostry, a nie do mojej dziewczyny. - wypowiedział się Logan.
-Chciałem, ale Kendall już ją zaklepał.- odpowiedział Carlos.''
Złość we mnie wezbrała jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Zaklepał sobie mnie?! A co ja jestem ostatni kawałek pizzy?!- wrzasnęłam i jak huragan zbiegłam na dół, gdzie znajdował się Schmidt i Pena.
Każdy z nich dostał od mnie gorzka zapłatę w postaci uderzenia z tak zwanego ''liścia''.
-Nie jestem rzeczą, którą można sobie zaklepać lub przywłaszczyć. Jak mogliście mi to zrobić. Uważałam was za przyjaciół, a tu co?! Mam was już dosyć.- krzyknęłam, znowu wychodząc z domu, jednocześnie głośno zamykając za sobą drzwi.

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 8

*Oczami Nicole*
Gdy tylko Logan otworzył drzwi do domu wparowała Nolly. Dziewczyna ubrana w krótką, skórzaną, czerwoną sukienkę i z dokładnie ułożonymi, ciemnymi włosami wparowała od tak do wnętrza domu. Ujrzawszy mnie i Becky, przybrała minę jakby za moment miała zwymiotować. 
-Czego tutaj chcesz?- zapytała wściekła Rebecca, rzucając zabójcze spojrzenie na dziewczynę. 
-Przyszłam odzyskać chłopaka.- oświadczyła.
-No to masz problem, bo on cię już nie chcę.- oznajmiła moja przyjaciółka.
Wściekła Nolly równym krokiem podeszła do niej i uderzyła ją z otwartej dłoni w policzek. Złość jeszcze bardziej wezbrała w szatynce. Chwyciła młodą modelkę za ramiona i
 wypchnęła ją za drzwi, które następnie silnie zatrzasnęła.
Powróciła do salonu nabierając do płuc dużo powietrza. 
-Wszystko okej, Becky?- zwrócił się do niej Kendall, kładąc dłoń na jej ramieniu.
-A co cię to obchodzi.- krzyknęła osiemnastolatka zdejmując rękę blondyna.- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju.
Następnie niepostrzeżenie wybiegła z domu, pozostawiając nas w kompletnym zdziwieniu.
***
*Oczami Becky*
Błądziłam po Los Angeles od dobrej godziny, kompletnie nie wiedząc gdzie tak naprawdę jestem. Miałam już dość. Chciałam być sama, sama jak palec.
Po długiej i wyczerpującej wędrówce w oddali ujrzałam skatepark. Jak strzała ruszyłam w jego kierunku. Kochałam jazdę na deskorolce. To uczucie adrenaliny kiedy robisz jakikolwiek trick, nawet ten najprostszy i wiatr we włosach, gdy jedziesz z dość dużą prędkością.
Po dotarciu do parku zorientowałam się, że jest prawie pusty. Jedynie w jego centrum siedział chłopak.
-Ej ty, pożyczysz mi deskę?- zwróciłam się do niego.
-Ty do mnie mówisz?!- odpowiedział lekko zdziwiony moją obecnością.
-Nie, gadam sobie do tych drzewek co tam rosną... a jak Ci się wydaje?!
-Hah, zadziorna jesteś. Nazywam się Josh, a ty?
-A ja chciałam tylko pożyczyć od ciebie deskę.
-Jak mówiłem- zadziorna.
-Tak wszyscy już to wiedzą, a ja za pytam po raz kolejny- pożyczysz mi deskę?!- zapytałam, lekko rozdrażniona zachowaniem, Josha.
-Tak, jasne. Trzymaj i pokaż co potrafisz.
Jak kazał chłopak, tak też zrobiłam. Pokazałam na co mnie stać, wprawiając go w zakłopotanie.
-Jesteś całkiem dobra.- powiedział, gdy podeszłam oddać mu jego sprzęt.
-Dziękuje.- opowiedziałam i odeszłam.