środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 20

*Oczami Nicole*

Wszystko cholernie mnie bolało. Siedziałam na krześle. Miałam związane ręce i nogi. Miałam zasłonięte oczy jakąś chustką, która była mokra od moich łez. Nie mogłam go zobaczyć, ale słyszałam jego kroki. Nie krzyczałam, bo po co? Pewnie wywiózł mnie gdzieś daleko, tak aby nikt mu nie przeszkadzał. Nie wiedziałam nawet tego. Gdzie jestem. Przed tym jak wrzucił mnie do samochodu wstrzyknął mi coś, po czym straciłam przytomność. 
-Czego ty chcesz?! - krzyknęłam. 
-Śliczna... -zaczął.
-Nie mów tak do mnie! 
-Uwielbiam jak się złościsz. - poczułam jego ciepły oddech na mojej szyi.
-Odejdź ode mnie! 
Chustka opadła na moją szyję. Stał teraz przede mną. Śmiał się. 
-Każdy chcę czegoś w życiu. Ja chcę ciebie, Nolly chce pieniądze Logana, a ty chcesz abym od ciebie odszedł? - śmiał się nadal.
-Chcę dużo, ale na pewno nie ciebie! Co chcesz ode mnie? Skąd w ogóle wiedziałeś gdzie jestem? 
-Najpierw spotkałem twoją siostrę, nie chciała mnie to moi kumple zrobili co trzeba było. Poszedłem odwiedzić ją w szpitalu, a tam zobaczyłem ciebie Śliczna. Obserwowałem cie. Kiedy wyszłaś ja poszedłem za tobą. -westchnął. -Niestety uciekłaś mi. Następnie poznałem Nolly. Ona pomogła mi cię znaleźć tutaj. 
-Niestety... Kocham Logan'a. -powiedziałam, a on tylko się zezłościł. 
-Jestem tu tylko ja! Nie ma go. On pewnie zabawia się ze swoją byłą. -zbliżył swoją twarz do mojej. 
-Nie wierzę ci! On by mi tego nie zrobił! 
-Ale wcześniej tak zrobił. Prawda....? -zniżył głos do szeptu. Nie odpowiadałam. On znał prawdę, ale chciał usłyszeć potwierdzenie. -Prawda?! -w tej chwili uderzył mnie w twarz. 
Prawda... -wyszeptałam. Łzy spływały mi po policzkach. 
-Widzisz....
-Nigdy nie będę z tobą! Zrozum to! A jeśli już musisz to zabij mnie dalej! Czekam! - spojrzałam się na niego. Z kieszeni wyciągnął strzykawkę. Wbił ją w moją rękę i zasnęłam. 

*Oczami Becky*

-Doktorze? Wiadomo co jej wstrzyknięto? -spytałam zdenerwowana. Moja przyjaciółka leżała na kozetce nieprzytomna. Siedziałam przy niej od trzydziestu minut, a wyników nadal nie ma. Do końca życia nie zapomnę tego widoku. John stojący przed Nicole z pistoletem. W samej chwili z Losem wkroczyliśmy, bo było by po niej. 
-Narkotyk. W laboratorium nie zdołali zbadać jaki to jest. -powiedział siadając. 
-Ale nic jej nie będzie? -spytałam. 
-Na szczęście nie, ale zostawiam ją na noc w szpitalu na obserwacji. 

 *Następny dzień* 
*Oczami Logan'a*

-Kocham cię. -powiedziałem kolejny raz do ukochanej. Leżeliśmy na naszym hotelowym łóżku. Bez przerwy bawiłem się włosami Nicoli, a ona palcem robiła kółka na moim gołym torsie. 
-Wiem to. -spojrzała się na mnie i uśmiechnęła. -Ja ciebie też kocham. 
-Ciekawe jak moje życie potoczyłoby się bez Becky. 
-Nie byłoby nas tutaj. 
-A gdzie byśmy byli?
-Nie wiem. Niczego do końca nie można być pewnym. 
-Więc... do końca nie jesteś pewna, że kochasz mnie? -uśmiech znikł mi z twarzy.
-Kochałam cię, kocham cię i zawsze będę cię kochać. Wtedy kiedy powiedziałeś, że to koniec... myślałam na początku, że to nie prawda... -usiadła i spojrzała mi się głęboko w oczy. -Śniłeś mi się co dzień, zamieszkałeś w moich myślach. Oszukiwałam się tylko, że cię nie kocham i w ogóle. Tego jestem pewna. Kocham cię. -spojrzała w stronę okna. -Cięłam się... Połknęłam kilka razy tabletki i prawie... -nie zdołała dokończyć. Rozpłakała się na dobre. Usiadłem i objąłem ją.
-Przepraszam, To wszystko przeze mnie, ale chcę to teraz naprawić. Tylko... Musisz mi pomóc... -spojrzała się na mnie.
-A ty pomóż mi zapomnieć. -nasze usta złączyły się w długim i namiętnym pocałunku. 


sobota, 3 sierpnia 2013

Rozdział 19

*Oczami Becky*
Tańczyłam z Kendallem. Podbródek miałam oparty o jego ramię, zaś on oplatał mnie swoimi rękoma w tali. Oddali ujrzałam Nolly. Brunetka przystawiała się do mojego brata, a ten zakłopotany nie wiedział jak ma zareagować. Dodatkowo nigdzie nie mogłam zobaczyć Nicole. 
-Zaraz wracam Kendall.- powiedziałam do chłopaka, po czym udałam się w kierunku baru, gdzie stał Logan. 
-Mówisz o Nicole?!- usłyszałam z ust brata i stanęłam obok niego.
-Co Nicole?!- zapytałam, wlepiając swoje oczy w Nolly, podobnie jak on.
-Prowadza się z innymi.- wyjaśniła brunetka, opierając się o barek i trzepocząc rzęsami. 
-Zabawna jesteś. Gdyby Nicki, chciała zakończyć związek z Loganem i iść do innego - co jest najgłupszą rzeczą o jakiej słyszałam- powiedziałaby mi o tym, albo dała jakiekolwiek sygnały. A ty lepiej mów co jej zrobiłaś?- powiedziałam zbliżając się do dziewczyny, tak, że czułam jej oddech na mojej szyi. 
-Nigdy Ci nie powiem, gdzie jest ta szmata.- wyszeptała, z zawiścią w oczach.
Wzięłam duży rozmach i uderzyłam ją z otwartej dłoni w policzek.
-Nigdy nie nazywaj tak mojej przyjaciółki, albo gorzko tego pożałujesz!- krzyknęłam. 
Wróciłam w szybkim tempie do Kendalla, a całe moje ciało przechodziły dreszcze. 
-Daj mi mój telefon!- nakazałam dość głośno.
Przed imprezą dałam chłopakowi swoją komórkę na przechowanie, gdyż sama nie miałam jej gdzie schować. 
-Po co?- zapytał chłopak.
-Dawaj mi mój telefon!- wrzasnęłam zdenerwowana, a wszyscy imprezowicze skierowali swoje spojrzenie na moją osobę.
Schmidt zdziwiony podał mi urządzenie. Kilka lat temu ja i Nicole zainstalowałyśmy na swoich komórkach program, dzięki któremu mogłyśmy się nawzajem lokalizować.Nawigator wykazywał, że moja przyjaciółka znajduje się na obrzeżach wyspy, w starym magazynie na przystani.
-Carlos!- krzyknęłam do przyjaciela, podbiegając do niego.- Znasz dobrze Hawaje, prawda?
-No tak, spędzałem tutaj wakacje jako dziecko i nastolatek.- wyjaśnił chłopak, przerywając jednocześnie swoją dyskusję z Maslowem.
-Czy mógłbyś mnie zawieść do tego magazynu?- zapytałam pokazując mu adres na ekranie.
-Jasne, kiedy?
-Teraz!- odpowiedziałam.
Już po kilku minutach wraz z Latynosem, siedziałam w jego aucie. Kierowaliśmy się na przystań, gdzie znajdował się ów magazyn.

środa, 3 lipca 2013

Rozdział 18

*Oczami Nicole*
Gdy wróciliśmy do hotelu mieliśmy jeszcze godzinę do rozpoczęcia się imprezy. Miała się odbyć na plaży i była otwarta dla wszystkich. Zaczęłam się szykować, a Logan mi w tym przeszkadzał. Całował mnie w szyję i rozśmieszał. 
-Logan. Bądź pożyteczny i zapnij mi sukienkę.-podeszłam do niego i odwróciłam się tyłem. -Tylko bez żadnych sztuczek. -zagroziłam mu, a on się zaśmiał.
-Nie moja wina, że mnie pociągasz. -wykonał moje polecenie i obrócił mnie przodem ku sobie. -Kocham cię. -wyszeptał i pocałował mnie w czoło.
-Ja ciebie też głuptasie. -chciałam pocałować go w usta, ale ktoś zapukał do drzwi naszego pokoju. Mój ukochany poszedł otworzyć.
-Gotowi? -spytała Becky wchodząc do pokoju już uszykowana
-Tak. -powiedziałam. -Możemy iść.
***
Grała głośno muzyka, ludzie już tańczyli, po prostu szkoda gadać. Miejsce piękne i magiczne. Od razu z Loganem poszłam na parkiet. Nie pamiętam kiedy z nim ostatni byłam na takiej imprezie. Kątem oka zauważyłam jak Becky całuje się z Kendallem. Pięknie razem wyglądają. Carlos i James tańczyli z nowo poznanymi dziewczynami.
-Idziemy się czegoś napić? -spytał mój ukochany.
-Właśnie chciałam o to spytać. -uśmiechnęła się do niego. Podeszliśmy do baru. Mój ukochany zamówił dla nas dwa drinki. Nie mogliśmy nawet porozmawiać, gdyż muzyka tak głośno grała. W chwili kiedy sączyłam drinka zadzwonił mój telefon.
-Logan muzę to odebrać. W razie co, idę tam w alejkę. - powiedziałam do niego tak aby w miarę usłyszał. Kiwnął tylko głową, a ja czym prędzej ruszyłam w kierunku alejki.
Dzwoniła mama. Jestem z nią bardzo zżyta. Lubiłam z ni codziennie porozmawiać, ale odkąd wyprowadziłam się straciłam z nią taki stały kontakt. Więc każdy jej telefon jest dla mnie ważny.

Gdy zakończyłam rozmowę usłyszałam czyjś śmiech.
-I co? Logan cię zostawił prawda? - szybko się odwróciłam i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
-A ty co tu tak właściwie robisz? - odpowiedziałam jej pytaniem na pytanie.
-To... Loggie ci jeszcze nie powiedział?
-A co mi niby miał powiedzieć?
-No... że... jesteśmy znowu razem. - nie mogłam już patrzeć na jej uśmiech.
-Co proszę?! -zaczęłam się śmiać. -Już, bo ci wierzę.
-Pewnie Logan nie chciał cie martwić... On jest taki kochany! Lecz niestety nie będziecie razem.
-Nie wierzę ci! Sorry, ale nie mogę dłużej gadać, bo muszę wytłumaczyć to z Loganem. - odwróciłam się i już chciałam iść w kierunku baru, ale ktoś pociągnął mnie za nadgarstek i zasłonił ręką usta.
-Przepraszam złotko, ale nie. Mój kolega zajmie się tobą, a ja w tym czasie idę bawić się z Loganem. - poklepała mnie po ramieniu i poszła. Chciałam uwolnić się z uścisku nieznajomego, ale niestety trzymał za mocno.
-Za pierwszym razem uciekłaś, ale teraz nie pozwolę. - wyszeptał mi do ucha. Znałam te głos to ten  sam człowiek, który był przed szpitalem.

*Oczami Logana*
Czekałem przy barze aż wróci moja ukochana. Długo jej już nie było i zacząłem się martwić. Nagle ktoś zasłonił mi oczy. Myślałem, że to Nicole i uśmiechnięty wstałem z miejsca i zobaczyłem ją.
-Nolly? Co ty tu robisz? -spytałem dziewczynę.
-No jak to co kochanie. Przyszłam ci potowarzyszyć. -położyła rękę na moim policzku, którą od razu zrzuciłem. -Wiesz... Myślałam, że będziesz samotny kiedy ta dziewczyna prowadza się z innym.
-Mówisz o Nicole?! 

niedziela, 9 czerwca 2013

Rozdział 17

*Oczami Nicole*
*Tydzień później, dzień odlotu*
-Carlos, przestań kopać mnie w fotel!- wrzasnęła wściekła na Penę, Rebecca, wywołując zdziwienie pasażerów znajdujących się na pokładzie samolotu. 
-Dobra, dobra, opanuj się młoda.- odpowiedział Carlito, a dziewczyna ciężko westchnęła, poprawiając kilka kosmyków, które opadły jej na czoło. 
-Proszę zapiąć pasy, za chwilę starujemy- usłyszeliśmy z głośników przyjazny głos stewardessy i każdy z nas posłusznie wykonał jej polecenie. 
-Ile będziemy lecieć?- zapytałam Logana, gdy znajdowaliśmy się wśród przestworzy.
-Około siedmiu godzin.- oświadczył mój ukochany, po czym zajęliśmy się rozmową. 
*Po wylądowaniu, w hotelu*
-To kto będzie z kim w pokoju?- zapytał James, gdy odebraliśmy z recepcji trzy pary kart do pokoju. 
-Ja chcę być z Nicole!- oświadczył szybko Logan, mocno mnie ściskając.
-Sądzę, że Kendall na pewno chce być z Becky.- przemówiłam, przerywając jednocześnie dość długą chwilę ciszy. 
Stanęło na tym, że ja byłam z Loganem, Becky z Kendallem, a Carlos i James (ku swojemu niezadowoleniu) razem.
*Oczami Becky*
Gdy tylko się rozpakowałam, zmęczona opadłam na łóżko. Po krótkiej chwili, dołączył się do mnie Kendall i oboje w ciszy wpatrywaliśmy się w sufit. 
-Co robimy?- zapytał w pewnym momencie i delikatnie pogłaskał moją dłoń. 
-Co powiesz, na plażę?- zaproponował.
Już po kilkunastu minutach spacerowaliśmy po rozgrzanym piasku. Mieliśmy takie szczęście, że plaża znajdowała się bardzo blisko naszego hotelu. 
-Hej, hej!- usłyszeliśmy za plecami radosne okrzyki, a gdy tylko odwróciliśmy spojrzenia ujrzeliśmy Logana i Nicki.
-Dzisiaj wieczorem szykuje się impreza, idziemy?- oświadczyła brunetka szeroko się uśmiechając.

piątek, 31 maja 2013

Rozdział 16

*Oczami Nicole*
-Becky? Przynieść ci...- otworzyłam drzwi i zobaczyłam moją przyjaciółkę całującą się z Kendallem. -Przepraszam. -zmieszana szybko wyszłam. Becky tuż przed wypadkiem mówiła mi jeszcze, e nie wierzy w miłość... a teraz ledwo  wyszła ze szpitala już całuje się z przyjacielem szatyna. Zeszłam na dół do kuchni. Carlos i James rozmawiali z moim ukochanym.
-Siostra czegoś potrzebuje? -spytał mnie Logan całując w czoło.
-Nie wiem, bo jest zajęta. - odpowiedziałam. 
-Czym niby? - Carlos nie krył zdziwienia. 
-Całuje się z waszym przyjacielem. -momentalnie Logan zaczął kaszleć.
-Becky? 
-Mnie też to zdziwiło nie martw się. 
-Zazdrościsz im? -nawet nie wiedziałam kiedy James podszedł do mnie. 
-Czego niby? -podeszłam do Logana i wpoiłam mu się w usta.
-Carlos... wiesz czujemy się tu... tacy... niepotrzebni... -wyszeptał James. 
-Nie to, że was nie lubię, ale... papa. -pomachałam im i znowu wpoiłam się w usta Logana aby niczego nie powiedział. Kiedy usłyszeliśmy trzask drzwi, ukochany lekko się ode mnie odsunął.
-to są moi przyjaciele... -wyszeptał mi ucha.
-Za dużo czasu spędzasz z nimi, a za mało ze mną...
-Oni twierdzą odwrotnie. -uśmiechnęłam się. -Dobra idę na górę.
-Zostaw ich na trochę samych. Becky jest duża, a Kendall wie co robi. Logan! -złapałam go za rękę aby się zatrzymał. -Logan! Wiem, że to twoja siostra, ale jest także moją przyjaciółką. Ona wie co robić! Daj jej wolną rękę...
-Dobrze robię to da ciebie, ale pamiętaj... dzieci ich bawić nie będę. -objął mnie w talii i musnął lekko moje wargi.
-Co wy macie z tymi dziećmi? -spytałam, a on się zaczął śmiać.
*Oczami Becky*
Był tu. Całowałam się z nim od kilku minut nie licząc najścia Nicki. Po tym zdarzeniu z Josh'em wszystko się w mojej głowie zmieniło. Zaczęłam coś czuć do Kendall'a. Nigdy nie chciałam w nią uwierzyć. Wszystko co moja przyjaciółka mówiła mi o miłości, ze jest piękna, można z kimś poważnie porozmawiać... ale zaprzeczałam jej i podawałam różne powody, że może cierpieć jak zostawi. Logan pokazał jej jak to jest. Zostawił ją po tym co razem przeszli. Płakała dużo. Ukrywała to przed wszystkimi, ale nie dawała rady prze de mną.
Nawet nie zauważyłam kiedy przestaliśmy się całować. Przyglądał mi się.
-O czym tak rozmyślasz? -spytał.
-O wszystkim i o niczym. A ty?
-O pocałunku...
*Tydzień później*
 *Oczami Logana*
Razem w Nicola i Becky siedzieliśmy w salonie. Z ukochaną siedzieliśmy na kanapie, a siostra na przeciwko nas.
-Za tydzień to my będziemy rządzić domem. Co nie Nicki? -spytała Rebecka.
-Tak. Będzie duża impreza. -uśmiechnęła się do mnie łobuzersko moja ukochana.
-Zaprosimy Biebera, One Direction no i w ogóle dużo chłopaków.
-Pójdziemy na wielkie zakupy.
-Bracie? My tu planujemy ci chatę rozwalić, a ty się śmiejesz?
-Bo pięknie sobie marzycie. -odpowiedziałem.
-Ale my naprawdę to zrobimy. -powiedziała Nicki poważnym wzrokiem.
-Nie zrobicie bo na Hawaje jedziecie razem z nami.
-Wy przecież będziecie nagrywać teledysk.
-Tak, ale wy będziecie w nim także występować.


sobota, 25 maja 2013

Rozdział 15

*Oczami Logana*
Odebrałem połączenie i poprawiłem się na miejscu siedzącym.
-Czego chcesz Kendall?- zapytałem złośliwie, wciąż nie mogąc uregulować swojego oddechu.
-Cześć braciszku, tutaj twoja mała siostrzyczka- Rebecca! A co ty tak sapiesz jakbyś szedł przez trzy godziny niosąc na rękach słonia?- usłyszałem w słuchawce dźwięczny i aksamitny głos Becky.
-Becky? Kiedy się obudziłaś?- zadałem kolejne pytanie, tym razem kierowane do mojej dziewiętnastoletniej siostry. 
-Jakąś godzinę temu i mam nadzieję, że za chwilę was zobaczę bo strasznie się stęskniłam.- odpowiedziała dziewczyna, a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. 
*Oczami Rebeccy*
*Tydzień później*
Nicola powoli wjechała do wnętrza willi Logana. Ustawiła wózek w salonie, gdzie wszyscy zebrali się by spędzić wraz ze mną dzień mojego powrotu. Wszyscy milczeli. Nikt nie ośmielił się odezwać. 
-Wiecie co, trochę źle się czuje. Czy ktoś mógłby mi pomóc dostać się na górę, do mojego pokoju?- poprosiłam pół szeptem, przerywając jednocześnie długą chwilę milczenia. 
-Ja Ci pomogę!- oświadczył Kendall, szybko podnosząc się z kanapy.
Po dłuższym czasie udało mi się dostać do sypialni, a to dzięki pomocy przyjaciela. Chłopak delikatnie ułożył mnie na materacu łóżka, a sam przysiadł na jego brzegu, patrząc mi głęboko w oczy.
-Czemu się tak przyglądasz?- zapytałam. 
-Tobie! Masz takie inne oczy.- odpowiedział.
-Inne, to znaczy?
-Pełne radości mimo bólu jaki musiałaś przejść. Są piękne, niesamowite- tak jak ty.- wyjaśnił a na moich policzkach pojawiły się rumieńce. 
Kendall chwile jeszcze patrzył się w moje oczy, aż w końcu jego twarz zaczęła się zbliżać w kierunku mojej. Serce zaczęło mi walić jak młot, a moje ciało oblały zimne poty. Nie wiedziałam co mam zrobić. Co sekunda jego twarz była coraz bliżej. Gdy dzieliło nas kilka centymetrów...

niedziela, 19 maja 2013

Rozdział 14

*Oczami Becky*
Byłam słaba. Wszystko mnie bolało, ale i tak nie myślałam o tym. Był tu przy mnie... pomógł mi... ale przecież ja nie wierzę w miłość! Patrzyliśmy sobie w oczy. Hipnotyzował mnie nimi. Zaczęło coś we mnie pękać. Powoli odwróciłam głowę w stronę okna. Co się ze mną dzieje? Czy to przez to pobicie? Pewnie tak. Próbowałam sobie przypomnieć całe zdarzenie z tamtego wieczoru. Josh prowadził mnie przez jakieś alejki... jego usta... koledzy jego... ale co dalej? Z rozmyśleń wyrwał mnie cichy szept Kendalla, który przez cały czas trzymał moją rękę. 
-Kto ci to zrobił? - spojrzałam mu w oczy. Byłam sparaliżowana aby cokolwiek powiedzieć. -Czy to ten twój kolega? 
-Tak. - wyszeptałam i po policzkach zaczęły płynąć mi łzy. Kendall wytarł je szybko.
-Nie martw się. Zapłaci za to. Teraz jest najważniejsze twoje zdrowie. -zaczął gładzić mnie po włosach i zaczęłam zasypiać.
*Oczami Nicole*
Otworzyłam oczy. Jak zwykle byłam wtulona w Logana, który nadal spał. Uwielbiam tak czasem usiąść i popatrzeć na niego jak śpi. Mogłabym mu się tak przyglądać wieczność. W jego wyglądzie najbardziej podobają mi się jego usta. Czasem wydaję mi się, że ma ładniejsze ode mnie.
Tylko, że Logan nie lubi jak to robię. Nie wiem czemu.
Powoli wstałam z łóżka aby nie obudzić ukochanego. Ubrałam się, wzięłam laptopa i zeszłam na dół. Usiadłam sobie na kanapie w salonie. Na tej na, której leżała Becky. Chciałam do niej jak jechać, ale nie znałam drogi do szpitala, a i czekałam, aż szatyn się obudzi.
Włączyłam laptopa. Lubiłam sobie wszystko czytać. Plotki i skandale. Nagle poczułam czyjeś ręce na moich ramionach. Podskoczyłam z przerażenia.
-Spokojnie, to tylko ja. -usłyszałam nad sobą miły głos ukochanego. -Czemu masz czerwone nadgarstki?
-Nie wiem. -kłamałam. Udałam, że spoglądam w ekran laptopa, ale Logan znał mnie. Wiedział kiedy kłamie, a kiedy mówię prawdę. Umiał zawsze wyczytać to w moich oczach. Nie chciałam go martwić bardziej. Nawet nie zauważyłam kiedy usiadł koło mnie. Zamknął mi laptopa, zabrał z kolan i położył na stoliku. Wziął mnie za ręce i spojrzał w oczy.
-Nie mówisz mi prawdy. -powiedział.
-Jak dzisiaj rano poszłam pooddychać świeżym tlenem to jakiś psychopata złapał mnie za nadgarstki i zaczął prowadzić nawet nie wiem gdzie, ale jakoś się uwolniłam i uciekłam. -zrobiłam krótką przerwę.-Nie chciałam żebyś się bardziej martwił. Widziałam jak płakałeś, a ja tego bardzo u ciebie nie lubię. -do oczu napłynęły mi łzy. -Czasem się nawet zastanawiam dlaczego mnie wybrałeś? Mógłbyś mieć każdą, a wybrałeś mnie... -przytulił mnie do siebie i wyszeptał mi do ucha.
-Kocham twój charakter. Jesteś jaka jesteś. Umiesz zawalczyć o siebie i o innych. Pamiętasz jak powiedziałem rodzicom o ocenach Becky? Co miała szlaban?
-No jak bym mogła zapomnieć? Przecież wtedy pierwszy raz cię uderzyłam. -zaczęliśmy śmiać się. Wszystkie wspomnienia mam związane z tym człowiekiem. Poznałam go gdy miałam 3 lata i mama wróciła ze szpitala. Na początku to nawet nie byliśmy przyjaciółmi. Nawet w ogóle. Z dnia na dzień się w sobie zakochaliśmy i byliśmy parą. Załamałam się kiedy wyjechał, ale bardziej kiedy mnie zostawił. Teraz jest tu przy mnie. Obejmuje mnie. Logan powoli zbliżył swoje usta do moich. Wiedziałam, że będzie chciał mnie pocałować, więc pomogłam mu. Wpoiłam się w jego usta. Ręce wplotłam w jego włosy, a on swoje położył na moich biodrach. Powoli zaczął ściągać moją bluzkę, gdy nagle zadzwonił telefon.
-Cholera! -krzyknął Logan. Mieliśmy nierówne oddechy. Rozumiałam jego zdenerwowanie. W takich chwilach zawsze nam ktoś przeszkadzał.
-Kto dzwoni? -spytałam przeczesując włosy palcami.
-Kendall...

Rozdział 13

*Oczami Nicole*
I właśnie wtedy mnie olśniło. Słowa które Becky powiedziała do mnie trzy lata temu, po tym jak zostawił mnie Logan.
''Pamiętaj jeśli ktoś będzie cię atakować, a mnie przy tobie nie będzie to masz prawo się bronić. Zbierz w sobie całą siłę i pokaż mu, że potrafisz się walczyć.''
Pełna energii, otuchy i siły, zaczęłam walczyć wyobrażając sobie, że walczę w obronie mojej przyjaciółki, która w tamtym momencie mogła znajdować się jeszcze na bloku operacyjnym, gdzie lekarze toczyli walkę o jej życie. Może to właśnie tak została skrzywdzona.
Atakujący mężczyzna nawet  nie spodziewał się tego, że mogę tak walczyć. Bójka trwała kilkanaście minut, ale w końcu udało mi się od niego uwolnić. Gdy chłopak leżał na chodniku, niczym strzała pobiegłam z powrotem. Po dotarciu do budynku ujrzałam Logana siedzącego pod blokiem operacyjnym z twarzą skrytą w dłoniach. 
-Kochanie co się dzieje?- zapytałam chłopaka, kładąc mu rękę na plecach.
-Lekarze dają jej tylko pół procenta na przeżycie, gdyż rany są bardzo mocne.- odpowiedział, chłopak odwracając swoją głowę w moja stronę.
Jego twarz była cała czerwona i pokryta łzami. Oczy były opuchnięte, a chłopak z trudem łapał oddech.
-Będzie, dobrze. Rebecca jest silna, ma silny organizm. Na pewno wszystko pędzie dobrze.- starałam się pocieszyć ukochanego, co nie było takie łatwe.
Mocno się w niego w tuliłam i dopiero teraz zobaczyłam, że nie ma z nami Schmidt'a. 
-Gdzie Kendall?- zadałam pytanie Hendersonowi.
-Wyszedł na dwór.- oświadczył brązowooki.
-Pójdę do niego.- odrzekłam i udałam się w stronę drzwi.
Rzeczywiście Kendall był na dworze. Siedział na murku, pośród deszcz. 
-Choć do środka.- powiedziałam, do chłopaka. 
Wyglądał tak samo jak mój ukochany. Widziałam, że bardzo przejmuje się losem mojej przyjaciółki.Bez słowa udał się razem ze mną do wnętrza szpitala, gdzie czekała nas dobra nowina. Basanti przeżyła. Co prawda przez kilka dni miała pozostać w śpiączce, miała połamaną nogę, ręce i założone kilak szwów, ale najważniejsze było to, że żyła.
-Idzie do domu, ja przy niej zostanę.- oświadczył Kendall i mimo moich długich próśb był nie ugięty. 
Razem z Logim wróciłam do domu i oboje położyliśmy się spać na kilka godzin.
*Oczami Kendalla*
Siedziałem od godziny przy łóżku Becky i trzymałem ją za rękę. Była taka urocza kiedy spała- istny aniołek. Nagle poczułem silny ból w dłoni, spowodowany uściskiem. Kiedy spojrzałem na swoją rękę zobaczyłem jak siostra Logana ją ściska. Następnie zerknąłem na jej twarz. Otworzyła oczy i delikatnie się do mnie uśmiechnęła. 
-Tak bardzo Ci dziękuje za to, że mi wtedy pomogłeś. Że mnie szukałeś i zaniosłeś do domu.- powiedziała słabym głosem, z trudem przełykając ślinę.
-Skąd wiesz, że to?- zapytałem.
-Kiedy mnie niosłeś, na moment się ocknęłam i jak przez mgłę ujrzałam twoją twarz. Dziękuje Ci za to wszystko.- odpowiedziała, a ja zapatrzyłem się głęboko w jej śliczne oczy.

sobota, 18 maja 2013

Rozdział 12

*Oczami Nicoli*
Siedziałam na jakiejś łące. Była urozmaicona wysoką trawą i kwiatami. Nikogo nie było. Tylko ja. Spojrzałam na siebie. Miałam na sobie krótką do kolan, piękną sukienkę. Wstałam i szłam przed siebie. Powoli łąka zaczęła znikać. Po chwili stałam już w jakimś pomieszczeniu przed wielkimi drzwiami. Lekko je otworzyłam i weszłam do innego pomieszczenia. Zamarłam. Ujrzałam Logana w garniturze i ubraną w białą, ślubną suknię... Nolly. Łzy napłynęły mi do oczu. Nie wiedziałam co mam myśleć. Przecież to nie mogło być prawdą. Szatyn przez cały czas się uśmiechał, ale gdy mnie ujrzał... także zamarł. Nasze oczy się spotkały. Wybiegłam. Nie chciałam na to patrzeć. Usiadłam na najbliższej ławce w parku. Rozpłakałam się. Po kilku minutach poczułam na ramionach czyjeś ręce. Spojrzałam na prawe. Męska dłoń, a na palcu złota obrączka. Niechętnie spojrzałam na twarz mężczyzny.
-Odejdź. -wyszeptałam.
-Nie mogę kocham cię... - powiedział.
-Czy ty słyszysz co mówisz? Ożeniłeś się z nią! - wykrzyczałam mu. Próbowałam wstać, ale mi nie pozwalał. Wierciłam się. On zaczął mną potrząsać. Nie wiedziałam co się dzieje...
-Nicki... Nicki obudź się... - otworzyłam oczy. Ujrzałam Logana tylko, że teraz nie był ubrany w garnitur. Spojrzałam n jego rękę. Obrączki nie było. Odetchnęłam z ulgą. Wtuliłam się w nagi tors Logana. -Zły sen? - spytał.
-Nawet nie wiesz jak. - próbowałam unormować oddech, ale mi to nie wychodziło. -Co z Becky? -zauważyłam jak uśmiech zmienia się w smutek. -Gdzie ona jest?
-Na dole. Kendall ją przyniósł. - odpowiedział, a ja czym prędzej zeszłam na dół. Na kanapie leżała nieprzytomna Becky, a przy niej stał jakiś mężczyzna. Chciałam do niej jak najszybciej podbiec, ale Kendall złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w drugą stronę.
-To jest mój znajomy lekarz. Nic jej nie zrobi... - szepnął mi do ucha.
-Ja muszę być przy niej. - powiedziałam do niego.
-Też bym chciał, ale lekarz kazał. - posmutniał. Pociągnęłam go do kuchni.
-Czujesz coś do niej? - spytałam szeptem.
-Skąd wiesz?
-Nie trudno nie zauważyć. Jak jesteś przy niej blisko... jak się zachowujesz przy niej... martwisz się o nią... na jej widok się rumienisz... - mówiłam szeptem. - ...O na przykład tak jak teraz. - powiedziałam głośniej.
-Ale co teraz? - nawet nie zauważyłam kiedy Logan wszedł do pomieszczenia.
-Kendall kocha się w twojej siostrze na poważnie. - ukochany zaśmiał się, a ja go uderzyłam w ramię. -To nie takie sobie zauroczenie. To widać. Nie pamiętasz jak ty szalałeś za mną? - wszyscy zaczęliśmy się śmiać, ale przypomnieliśmy sobie o Becky. Wyszłam z kuchni szybkim krokiem do salonu gdzie był lekarz z przyjaciółką. -Co jej jest? - spytałam.
-Czym prędzej trzeba ją zawieść do szpitala. Nie wykluczone, że będzie operowana.
*Pięć godzin później*
Siedziałam na szpitalnym korytarzu wtulając się w Logana. Kendall poszedł nam kolejny raz po kawę. Po tym jak trafiła na blok operacyjny nie mamy żadnych wiadomości na jej temat. Kto jej mógł to zrobić? Na pewno ktoś kto nie ma uczuć i nie szanuje kobiety.
-Może powinnaś pojechać pojechać do domu? - usłyszałam miękki głos ukochanego. Spojrzałam na niego.
-Nie... ale pójdę się przejść. Trochę tlenu dobrze mi zrobi. Tylko pamiętaj dzwoń. - wstałam z krzesła i skierowałam się w stronę wind. Wyszła głównym wyjściem i skierowałam się w stronę parku. Dochodziła 9 rano. Było mało ludzi, prawie wcale. Nagle ktoś złapał mnie za nadgarstek i pociągnął do tyłu.
-Hej śliczna. - zacisnął drugą drugą rękę na moim drugim nadgarstku. Myślałam, że to Logan, ale gdy spojrzałam na twarz ujrzałam nieznajomego dla mnie mężczyzny.
-Znamy się? - spytałam go.
-Nie, ale przecież możemy się poznać... - powiedział zaciskając mocniej ręce na moich nadgarstkach.
-Puść! To boli! - krzyknęłam, ale na próżno. -Zostaw mnie! Co ja ci takiego zrobiłam!
-Zaczarowałaś swoim wyglądem kicia. - uśmiechnął się łobuzersko. Próbowałam się wydostać z jego uścisku, ale tylko mocniej ścisnął. Syknęłam z bólu.
-Jesteś jakiś psychiczny! -  stwierdziłam mu fakt, ale szybko tego pożałowałam. Rozzłościłam go tym. Puścił mój jeden nadgarstek, ale pociągnął za drugi. Stawiałam opór. "Czemu czasem nie mogę być jak Becky? pytałam w duchu sama siebie. - która umie sobie poradzić z takimi dupkami."... 

Rozdział 11

*Oczami Kendalla*
Postanowiłem odwiedzić Logana, żeby przeprosić Becky za moje zachowanie. Dlatego też w południe wybrałem się do ich posiadłości. Nicki i Logan siedzieli w kuchni i popijali zimne koktajle, przy czym również rozmawiali. 
-Cześć, gdzie jest Becky?- zapytałem wchodząc do pomieszczenia, w którym się znajdowali.
-Jest na górze.- odpowiedziała Nicole, a w tym czasie dźwięk dzwonka do drzwi rozbrzmiał w całym domu.
-Pójdę otworzyć.- oświadczyłem i udałem się w kierunku wejścia. 
Delikatnie naciskając na złocistą klamkę, otworzyłem białe drzwi i ujrzałem za nimi nieznajomego mi jak dotąd chłopaka. 
-Cześć, zastałem może Becky?!- zapytał chłopak.
-Może tak, może nie. Zmykaj stąd leszczu...
-Kendall zostaw go w spokoju!- usłyszałem z góry, dobrze znany mi głos. 
Ten sam który przyprawiał mnie o dreszcze swoją aksamitnością i ten, który tak bardzo uwielbiałem. Głos Becky... dziewczyny którą z uwielbienia mocno skrzywdziłem. 
*Oczami Becky*
Niczym błyskawica zbiegłam na dół i chwytając za kurtkę, bez słowa wymijając Kendalla, wyszłam z Joshem.
-Kto to był?!- zapytał w pewnym momencie brunet.
-Nikt ważny.- odpowiedziałam, a mój głos się załamał.
To było kłamstwo, najgorsze kłamstwo jakie mogło być. Był dla mnie ważny, nawet bardzo, ale ból który mi zadał był silniejszy od uczucia którym go darzyłam. 
-Becky, wszystko gra?- po raz kolejny zadał pytanie, a ja po raz kolejny skłamałam mówiąc, że wszystko jest dobrze.
-Tak właściwie to gdzie my idziemy?- tym razem ja byłam ciekawska.
-Zobaczysz.- odpowiedział i chwytając mnie silnie za nadgarstek ruszył pędem do przodu.
Po długim biegu zatrzymał się w długiej, ciemnej uliczce. Powoli zaczął się zbliżać w moim kierunku, aż w końcu przycisną mnie do mury, zamykającego uliczkę. Złączył swoje usta w rybkę i zaczął przyblirzać swoją twarz do mojej. Szybko przeczołgałam się między jego nogami na wolność, ale był sprytniejszy. Z prawej i lewej strony wyłoniło się dwóch wysokich i umięśnionych chłopków, którzy chwycili mnie za barki. Josh znów zbliżył się do mnie i powiedział:
-Pocałuj mnie.
-Jeśli chcesz poczuć jak smakuje mój ślina proszę bardzo.- wrzasnęłam i plunęłam mu w twarz.
-Ty szmato. Chłopcy wiecie co robić.- krzyknął, a jego kumple rzucili mnie na ziemię.
Cała trójka zaczęła mnie kopać i rzucać we mnie kamieniami. Gdy widzieli, że jestem już bardzo słaba zostawili mnie i odeszli. Powoli zaczęłam tracić przytomność.
*Oczami Kendalla*
Dochodziła godzina pierwsza w nocy. Z niecierpliwością czekałam u Logana, aż zjawi się Becky. On i Nicki dawno już poszli spać, a ja siedziałem w salonie na kanapie wyczekując przyjścia Basanti. Nicole bardzo martwiła się o siostrę swojego ukochanego, a przez stres zaczęła ją boleć głowa. Kazałem jej się kłaść i obiecałem, że gdy tylko Becky się zjawi to ją obudzę.
Nie mogłem już wytrzymać. Byłem wściekły na Rebecce, a jednocześnie bardzo się o nią martwiłem. Postanowiłem poszukać jej w mieście. Zarzuciwszy kurtkę na ramiona i kaptur na głowę, aby nie zmoknąć od deszczu, udałem się na piechotę do centrum LA.Zaglądałem do każdej uliczki, szukając ją przez bite dwie godziny. Aż w końcu o godzinie trzeciej w jednej z wcześniej wspomnianych uliczek, ujrzałem zwiniętą w kłębek postać. Czym prędzej podbiegłem do leżącego na ziemi ciała i kucając przy nim, ułożyłem głowę tej osoby na moich kolanach. Gdy z twarzy odgarnąłem kilka mokrych kosmyków, przeraziłem się.
Dziewczyna miała pobitą i podrapaną twarz, zresztą tak samo jak resztę widocznych części ciała. Delikatnie dotknąłem jej nadgarstka by sprawdzić puls. Jej serce biło, ale bardzo słabo.
Uniosłem ja na rękach i udałem się w kierunku domu jej starszego brata.
*Oczami Logana*
Około czwartej nad ranem obudziło mnie głośne dobijanie się do drzwi wejściowych. Gdy je otworzyłem ujrzałem przemoczonego do suchej nitki Kendalla, który trzymał moja omdlałą młodszą siostrę na rękach. Bez słowa wpuściłem go do środka i wskazałem ręką na salon. Chłopak ułożył na kanapie Becky i ze kieszeni swoich spodni wyciągną telefon.
-Gdzie dzwonisz?-- zapytałem.
-Do wujka, jest lekarzem. Ty idź obudzi Nicole.- odpowiedział i zajął się ustalaniem wizyty lekarskiej.

Rozdział 10

*Oczami Logana*
Razem z Nicki usłyszawszy głośny trzask, szybko zeszliśmy na dół. Zauważyliśmy Kendalla i Carlosa masujących sobie policzki. Na twarzy mieli dziwne miny. 
-Chcecie mi chatę rozwalić?! Wiecie ile ona kosztowała?! - krzyknąłem na ich, a moja dziewczyna nie mogła ukryć śmiechu. 
-To twoja siostra zeszła na dół i nam z liścia dała, coś rzuciła i wyszła obrażona. - zaczął bronić się Pena.
-Ja coś wychwyciłam, że wściekła się o zaklepywanie jej. - weszła im w rozmowę Nicki. 
-Mówiłeś jej coś?! - krzyknął na Carlita Kendzio. 
-Nie, ale powiedziałem im. - wskazał na nas, a my zaprzeczyliśmy. -No to jak?
-Nie ważne jak się dowiedziała. Przecież ona ma uczucia! To nie jest fajne dowiedzieć się, że zostało się potraktowanym jak przedmiot. - powiedziała Nicole. -Macie ja przeprosić, ale te przeprosiny to nie tylko słowa. Ma to być coś wyjątkowego. - wyrwała się z mojego uścisku i poszła na górę.
-Ja wam nie pomogę. - odparłem szybko. -I wiecie późno już. Może czas byłoby iść do swoich domów? - spytałem, a oni wyszli. Pokręciłem głową i włączyłem alarm. Basanti ma klucz i zna hasło więc sobie poradzi.
*Następnego dnia*
*Oczami Becky*
Weszłam szybkim krokiem do domu brata. Spojrzałam tylko w stronę kuchni. Logan i Nicola o czymś rozmawiali, ale przerwali kiedy weszłam. Krzyknęłam do nich tylko jedno słówko "Hej" i czym prędzej poszłam na górę do swojego pokoju. Modliłam się w myślach aby nie przyszli i nie wypytywali o noc. Gdzie byłam i co robiłam. Nie lubiłam 'spowiadania się' innym. Nawet Nicoli, ale miała na mnie taki wpływ, że zawsze wymiękałam. Więc wolałam aby to Logan przyszedł, a nei ona. Niestety drzwi się otworzyły i stanęła w nich moja przyjaciółka.
-Mój brat cię przysłał? - spytałam ją, bo gdy miałam 14 lat lak robił. Kazał jej wypytywać mnie co gdzie i jak, a później ona musiała mu mówić. Wiem o tym, bo sama mi powiedziała. Pokłócili się o to.
-Tak, ale... - nie dałam jej dokończyć.
-Wiedziałam! Nie może sam przyjść? - wybuchłam gniewem. Dziewczyna zamknęła drzwi. Wzięła mnie za rękę i kazała mi usiąść na moim łóżku.
-Martwi się o ciebie. Jak by on tu przyszedł to by byłą między wami wojna... - spojrzała mi w oczy, a ja jej tylko przytaknęłam. -... My się martwimy o ciebie... Dla mnie jesteś najlepszą przyjaciółką od dziecka, na której mogę polegać, a Logan jest twoim bratem. Prawdą jest, że się kłócicie, ale... - szukała przez chwilę odpowiednich słów. -... jesteś jego oczkiem w głowie... boi się o ciebie. Teraz pewnie siedzi na dole i jest kłębkiem nerwów albo...
-Siedzi przy drzwiach? - wtrąciłam jej i się zaśmiałyśmy.
-Tak. Wszystko jest możliwe.
-Czasem mam wrażenie, że zachowywujecie się jak moi rodzice.
-Prawda jesteśmy starsi, z Loganem jestem razem, opiekujemy się tobą, ale taka stara nie jestem i nie ja cię urodziłam. - uśmiechnęłyśmy się do siebie. - Więc jak? Powiesz gdzie byłaś i co robiłaś?
-Przenocowałam u takiego jednego chłopaka. Nic między nami nie było. Tylko tyle.
-Tylko tyle? No to jesteś wolna... córciu. - wstała aby wyjść. Zawołałam jeszcze za nią.
-Tylko pamiętaj... mamo! Nie chcę mieć rodzeństwa! - odwróciła się i wytknęła mi język. Wyciągnęłam się na łóżku aby odpocząć chwilę i nawet nie pamiętam kiedy zasnęłam. 

niedziela, 5 maja 2013

Rozdział 9

*Oczami Nicole*
Po tym jak Becky uciekła niepostrzeżenie, Kendall i James poszli jej szukać. Do oczu naleciały mi łzy. Nie chciałam aby reszta je zobaczyła i poszłam na górę do mojego i Logana pokoju. Usiadałam na łóżku. Łzy leciały mi po policzkach, Przecież wiedziałam, że Nolly będzie dążyć do odzyskania chłopaka. Jest sławniejsza, ładniejsza ode mnie. Prędzej czy później znowu go omota i mnie zostawi.
Usłyszałam jak drzwi się otwierają. Spojrzałam w ich kierunku i zobaczyłam Logana. Zamknął je i usiadł koło mnie. Spojrzał w moje zapłakane oczy.
-Czemu płaczesz? Przecież wiesz jaka jest Basanti. - spytał cicho.
-Chodzi o Nolly palancie! - krzyknęłam na niego i odwróciłam głowę w stronę okna. Łzy ponownie poleciały mi po policzkach.
-Nie przejmuj się nią.
-Łatwo ci tak mówić! Ona jest sławniejsza! Wszystko zrobi aby być z tobą!
-Ale to ciebie kocham. Ty jesteś dla mnie najpiękniejsza.
-Kochasz mnie bo jestem piękna? - nie dowierzałam
-Pamiętasz jak byliśmy wtedy w nocy nad tym stawkiem? - potwierdziłam głową, że pamiętam. - A co ci wtedy powiedziałem przed pocałunkiem? - pokręciłam przecząco głową. - Nie kocham cię, bo jesteś piękna. Jesteś piękna, bo cię kocham. To właśnie sobie w tedy uświadomiłem.
-Też cię kocham. - wyszeptałam i nasze usta się złączyły.
Logan z całych sił chce pokazać, że mnie kocha i Nolly to wielka pomyłka. Stara się. Co dzień prawi mi komplementy, robi śniadania nie zapominając o swojej siostrze i...
-Widzie... A wy zamiast przejmować się Becky to wy się całujecie. Jak jej to powiem to nie wiem czy będzie szczęśliwa. - przerwał nam Carlos.
-Po pierwsze się puka. Po drugie Basanti jest dorosła i wie co robi. - odpowiedziałam uśmiechając się razem z Loganem.
-Nawet mnie nie przytulicie. - chłopak posmutniał i już kierował się do wyjścia gdy zawołałam do niego.
-Ja cię przytulę. - już prawię wstałam, ale Logan przyciągnął mnie do siebie.
-Sorka stary, ale nie. Nicki jest moja. Jak chcesz to zarywaj do mojej siostry, a nie do mojej dziewczyny. - szatyn nie chciał mnie wypuścić z uścisku.
-Chciałem, ale Kendall już ją zaklepał.
-To wy już sobie zaklepaliście moją siostrę?! - Logan krzyknął mi prosto w ucho i czym prędzej odsunęłam głowę.
Henderson zaczął mnie przepraszać, a Pena śmiał się na cały głos. Musiałam w niego rzucić wszystkimi poduszkami aby go skłonić do wyjścia. Gdy już zamknął drzwi znowu zaczęłam całować się z szatynem.
*Oczami Becky*
Wparowałam do domu jak burza gradowa. Nie dość, że byłam wściekła na Nolly to w dodatku mokra od deszczu, który niespodziewanie zaczął padać. Zdejmując ze stup mokre buty, przypomniałam sobie, że zostawiłam w pokoju Nicki i Logana laptopa, po ostatniej video- konferencji z rodzicami.
Ni stąd, ni zowąt wparowałam do ich pokoju i przedzierając się przez porozrzucane na ziemi poduszki, podeszłam do swojego komputera. Co się okazało, kamerka przez cały czas była włączona i zarejestrowała wszystko co działo się w pomieszczeniu. Przewinęłam sceny pocałunków Logana i Nicole- które stanowiły dłuższą część filmu- i zatrzymałam się przy momencie kiedy do ich pokoju wszedł Carlos.
''-Sorka stary, ale nie. Nicki jest moja. Jak chcesz to zarywaj do mojej siostry, a nie do mojej dziewczyny. - wypowiedział się Logan.
-Chciałem, ale Kendall już ją zaklepał.- odpowiedział Carlos.''
Złość we mnie wezbrała jeszcze bardziej niż wcześniej.
-Zaklepał sobie mnie?! A co ja jestem ostatni kawałek pizzy?!- wrzasnęłam i jak huragan zbiegłam na dół, gdzie znajdował się Schmidt i Pena.
Każdy z nich dostał od mnie gorzka zapłatę w postaci uderzenia z tak zwanego ''liścia''.
-Nie jestem rzeczą, którą można sobie zaklepać lub przywłaszczyć. Jak mogliście mi to zrobić. Uważałam was za przyjaciół, a tu co?! Mam was już dosyć.- krzyknęłam, znowu wychodząc z domu, jednocześnie głośno zamykając za sobą drzwi.

sobota, 4 maja 2013

Rozdział 8

*Oczami Nicole*
Gdy tylko Logan otworzył drzwi do domu wparowała Nolly. Dziewczyna ubrana w krótką, skórzaną, czerwoną sukienkę i z dokładnie ułożonymi, ciemnymi włosami wparowała od tak do wnętrza domu. Ujrzawszy mnie i Becky, przybrała minę jakby za moment miała zwymiotować. 
-Czego tutaj chcesz?- zapytała wściekła Rebecca, rzucając zabójcze spojrzenie na dziewczynę. 
-Przyszłam odzyskać chłopaka.- oświadczyła.
-No to masz problem, bo on cię już nie chcę.- oznajmiła moja przyjaciółka.
Wściekła Nolly równym krokiem podeszła do niej i uderzyła ją z otwartej dłoni w policzek. Złość jeszcze bardziej wezbrała w szatynce. Chwyciła młodą modelkę za ramiona i
 wypchnęła ją za drzwi, które następnie silnie zatrzasnęła.
Powróciła do salonu nabierając do płuc dużo powietrza. 
-Wszystko okej, Becky?- zwrócił się do niej Kendall, kładąc dłoń na jej ramieniu.
-A co cię to obchodzi.- krzyknęła osiemnastolatka zdejmując rękę blondyna.- Zostawcie mnie wszyscy w spokoju.
Następnie niepostrzeżenie wybiegła z domu, pozostawiając nas w kompletnym zdziwieniu.
***
*Oczami Becky*
Błądziłam po Los Angeles od dobrej godziny, kompletnie nie wiedząc gdzie tak naprawdę jestem. Miałam już dość. Chciałam być sama, sama jak palec.
Po długiej i wyczerpującej wędrówce w oddali ujrzałam skatepark. Jak strzała ruszyłam w jego kierunku. Kochałam jazdę na deskorolce. To uczucie adrenaliny kiedy robisz jakikolwiek trick, nawet ten najprostszy i wiatr we włosach, gdy jedziesz z dość dużą prędkością.
Po dotarciu do parku zorientowałam się, że jest prawie pusty. Jedynie w jego centrum siedział chłopak.
-Ej ty, pożyczysz mi deskę?- zwróciłam się do niego.
-Ty do mnie mówisz?!- odpowiedział lekko zdziwiony moją obecnością.
-Nie, gadam sobie do tych drzewek co tam rosną... a jak Ci się wydaje?!
-Hah, zadziorna jesteś. Nazywam się Josh, a ty?
-A ja chciałam tylko pożyczyć od ciebie deskę.
-Jak mówiłem- zadziorna.
-Tak wszyscy już to wiedzą, a ja za pytam po raz kolejny- pożyczysz mi deskę?!- zapytałam, lekko rozdrażniona zachowaniem, Josha.
-Tak, jasne. Trzymaj i pokaż co potrafisz.
Jak kazał chłopak, tak też zrobiłam. Pokazałam na co mnie stać, wprawiając go w zakłopotanie.
-Jesteś całkiem dobra.- powiedział, gdy podeszłam oddać mu jego sprzęt.
-Dziękuje.- opowiedziałam i odeszłam.

 

niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 7

*Oczami Becky*
Nastał kolejny dzień w North Richland Hills. Deszcz wciąż delikatnie kropił, ale było znacznie lepiej niż dnia ubiegłego. 
Pierwsze, delikatne promienie słońca wpadające przez okno mojego pokoju, zmusiły mnie powstania około godziny dziesiątej. Zmartwiona wrzaskami, które dobiegały z dołu pobiegłam sprawdzić co się stało. 
Kendall, James i Carlos zachowywali się jak dorośli hrabiowie i w swoich piżamach, siedząc w jadalni popijali kawę w porcelanowych filiżankach mamy. Taka atmosfera zapanowała dopiero kilka sekund po tym jak znalazłam się w jadalni, gdyż wcześniej ci kulturalni panowie darli się na cały głos. 
-Co wy tutaj robicie?- zapytała, nalewając sobie do szklanki soku pomarańczowego.
-Pijemy kawę i jemy ciasteczka, młoda damo.- odpowiedział Carlos i puścił oczko do pozostałych. 
-Na prawdę. Jakieś dwie minuty tamu wydawało mi się, że pakujecie się na wspólne wakacje w Las Vegas z hipopotamem i małpą. - odpowiedziałam.
-Ależ to nie dorzeczne! Na jakiej podstawie śmiesz nas oskarżać.- zaprotestował moim słowom James.
-Pomyślmy- otwarta walizka, gitara, dwie tony ubrań i popcorn na podłodze chyba o czymś świadczą.- wyjaśniłam.
-Kurde, a mówiliście, że nie zauważy.- wyszeptał Carlos do chłopaków, przez mocno zaciśnięte zęby.
-Ehh, chłopcy. Macie czterdzieści minut, żeby to posprzątać. Jak wrócę ma być czysto a na stole ma stać śniadanie dla mnie.- oświadczyłam i w szybkim tempie udałam się do łazienki.
*Oczami Carlosa*
-Ja i James się zajmiemy sprzątaniem, a ty Kendall zrobisz Becky śniadanie. Tylko błagam- nie otruj jej.- rozdzieliłam obowiązki i każdy wziął się do roboty. 
Po upłynięciu czterdziestu minut, Basanti wróciła do jadalni.Nie zwracając uwagi na odwaloną przez nas robotę usiadła do śniadania i tak jak co dzień go zjadła.
-No chłopcy, świetnie się spisaliście. A teraz żegnam was. Idę odebrać wyniki.- oświadczyła dziewczyna i po krótkich chwilach, nie było jej w domu.
*Oczami Becky*
Szłam powoli w kierunku domku Nicole. Ciepły, letni wiatr targał moje szatynowe włosy. Niespodziewanie na swojej drodze ujrzałam Jacka.
-Odejdź.- powiedziałam, nie mając ochoty na żadną konwersacje z nim.
-Wróć do mnie.- oświadczył, a ja wybuchnęłam ironicznym śmiechem.
-Mam do Ciebie wrócić? Po tym jak mnie zdradziłeś, jak okradłeś moją rodzinę i ja zwyzywałeś?! Jesteś skończonym dupkiem i idiotą jeśli myślisz, że do Ciebie wrócę.- oświeciłam chłopaka, gorzkimi słowami.
On jednak nie zamierzał się poddać. Chwycił mnie za nadgarstki i bardzo mocno je ścisną tak, że po woli traciłam w nich czucie. Jednak miałam wyjście z tej sytuacji. Wystarczył mi dwa ruchy, aby powalić chłopaka na ziemię.
-Nigdy więcej nie zbliżaj się do mnie i do mojej rodziny.- poinformowałam chłopaka i odeszłam.
***
*Oczami Nicole*
*Tydzień później*
Minął okrągły tydzień. Ja i Becky ukończyłyśmy liceum. Maturę napisałyśmy bardzo dobrze i świadectwa też nie były złe. W tamtym momencie szłyśmy ulicami Los Angeles. Logan nie chciał długo czekać, dlatego od razu po zakończeniu roku szkolnego przeprowadziliśmy się do L.A... już na stałe.
W tamtej chwili wracałam wraz z przyjaciółką z centrum handlowego, gdzie kupiłyśmy ubrania na wieczór. Mieliśmy sobie zorganizować imprezę- nie wielką, bo tylko dla naszej szóstki, ale imprezę.
Gdy dotarłyśmy do domu, dochodziła godzina piąta, co znaczyło, że mamy tylko godzinę na przygotowania. Czym prędzej udałam się z Basanti do naszego pokoju, aby przygotować się na wieczór. W przygotowaniu pomagałyśmy sobie nawzajem, przez co mój strój i stój Becky, były wspaniałe.
Gdy impreza się rozpoczęła, czekała nas wizyta niespodziewanego i niezbyt przyjaznego gościa.

Rozdział 6

*Oczami Nicole*

-To są jakieś żarty? - spytałam zszokowana zachowaniem Logana. - I wstań. Nie rób z siebie jeszcze większego debila. 
-Będę  tak klęczał dopóki mi nie wybaczysz. - spoglądał na mnie pytającym wzrokiem. 
-Skąd mam wiedzieć, że jak znowu wyjedziesz to nie znajdziesz sobie innej? 
-Wyjedziesz ze mną i chłopakami, zamieszkamy razem w L.A. 
-Nie zostawię tu samej Becky, bo mi się zachciało chłopaka pilnować. 
-Zabierzemy ją też. Wiem, jestem debilem... zrobiłem źle... ale chcę to naprawić. Kocham cię! To uczucie jest silniejsze ode mnie. Wiem, możesz mi tego nie wybaczyć, ale będę walczył o ciebie. Tak jak walczyłem przedtem...
-I będziesz taki zazdrosny jak przedtem? - spytałam. Łzy leciały mi po policzkach. 
-Tak. Abyś tylko była przy mnie. I przepraszam, że wcześniej ci ubliżałem. Po prostu...
-Wiem, ja tak samo.
-Wybaczysz mi? 
-Nie wiem... -odwróciłam się aby  nie widział jak płaczę i jak bardzo mi zależy.
Wstał i podszedł do mnie. Obrócił mnie ku sobie i objął w talii. Był co prawda jeszcze przemoczony, ale nie obchodziło mnie to. Schowałam twarz w jego ramieniu i zaczęłam płakać. Sama nie wiem czemu. Ze szczęścia? Ze smutku? Ale tego teraz tak bardzo pragnęłam. Jego... Zranił mnie, ale... teraz mnie przeprosił, a coś we mnie pękło. Podniosła głowę aby spojrzeć mu w oczy i wyszeptałam jedno słowo. -Przepraszam.- Schylił lekko głowę i nasze usta się złączyły w długim i namiętnym pocałunku.

*Oczami Becky*

Powstrzymałam się. Wyszłam z gabinetu i wtuliłam się w Kendalla szepcząc -Dziękuję. Wziął mnie za rękę i poprowadził. Niczego nie świadomi weszliśmy do domu. Usłyszeliśmy śmiech Jamesa i walizkę w korytarzu. Spojrzeliśmy po sobie i poszukaliśmy chłopaka.
-Wy już wyjeżdżacie? - spytałam.
-My jeszcze nie, ale Nolly tak.
-Czemu? Tak bardzo ją wkurzyliście? I czemu Carlos jej pomaga? - spytał Kendall.
-Nazwała cię Becky idiotką i Logan dał jej pół godziny na wyniesienie się stąd. Carlos jej pomaga aby zdążyła przed czasem bo zostało jej już tylko trzy minuty. - wytłumaczył James śmiejąc się nadal.
-A gdzie teraz jest mój brat?!
-Wyszedł z domu mówiąc tylko, że musi coś naprawić. A czemu pytasz?
W tej chwili po schodach zeszła Nolly. Podeszłam do niej i dałam jej w twarz.
-Nie znasz mnie, a nazywasz mnie idiotką?! - krzyknęłam na cały głos. Chłopacy tylko spojrzeli po sobie.
-Myślisz sobie smarkulo, że jesteś taka fajna?! W życiu nic nie osiągniesz taką urodą jak twoja.
-Wystarczy mi mój charakter, czyli przeciwieństwo twojego!
-Dziewczyny uspokójcie się. Nolly masz jeszcze piętnaście sekund. Taksówka już na ciebie czeka. - wtórował nam James.
Niechętnie wyszła z domu, a chłopacy zaczęli się śmiać.
-Becky, słonko. Nie zawracaj sobie głowy tym co ona powiedziała. Nie jesteś idiotką. Jesteś idealna... dla mnie. - spokojnie i miło zwrócił się do mnie Kendall.
-Masz rację. - objął mnie w pasie.
-Ej... A wy jesteście ze sobą? - spytał Carlito.
-A jeśli nawet, to co? Zazdrosny? - spytał Kendall, a ja wyrwałam się z jego objęć.
-Nie tylko tak pytam.
-Wiecie może co Logan miał na myśli mówią, że musi coś naprawić?
-Chyba się domyślam. - i w tej chwili zabrzęczał mój telefon.
-Kto pisz? - spytali równocześnie.
-Nicola... a raczej Logan. - nie wiem czemu, ale się uśmiechnęłam.
-Co pisze... piszą? - poprawił się Kendall.
-Becky, chciałbym cię poinformować, że nie wrócę do domu. Nie muszę ci chyba pisać co się stało. Poinformuj rodziców. Twój kochany brat, Logan. - wyrecytowałam im całą wiadomość.
-No to już wiemy o co mu chodziło.
-A oni ten? - uderzyłam lekko Carlosa w tors.
-Ja przedwcześnie matką chrzestną nie chcę zostać, więc nie kracz. - odparłam poważnym tonem po czym wszyscy zaczęliśmy się śmiać.

Rozdział 5

*Oczami Logana*
Chłopcy i Becky wrócili do domu bardzo późno, tym razem bez Nicoli. W pewien sposób mnie to ucieszyło, ale jednak w głębi swojego serca poczułem ból.
Nastał kolejny piękny, letni dzień a słońce mocno świeciło. Dochodziła godzina siódma rano, a cały dom jeszcze spał z wyjątkiem mnie i rodziców, którzy wcześniej wyszli do pracy. 
Na palcach wkradłem się do pokoju siostry i równie cicho usiadłem przy jej łóżku. Wyglądała ślinie, kiedy spała. 
-Co ty tutaj robisz?- zapytała, powoli otwierając swoje uśpione oczęta.
-Przyglądam się.- odpowiedział.
-Jak chcesz się gapić to idź do tej swojej Nolly. Tempa idiotka.- powiedziała, przewracając się na drugi bok. 
-Dobrze, w taki razie sobie idę.- oświadczyłem, mając nadzieje, że mnie za trzyma tak jak to robiła kiedy miała pięć lat. 
Jednak ona jedynie krzyknęła droga wolna i znów zapadła w głęboki sen.Nie wiedziałem za co jest na mnie taka wściekła. Przecież zawsze uwielbiała spędzać, ze mną czas i nigdy tak długo się nie gniewała.
Zawiedziony zachowaniem siostry, udałem się do kuchni gdzie czekał na mnie Kendall. Widocznie chłopak obudził się kiedy byłem u Becky.
-Co się dzieje stary?- zapytał i zaczerpną łyk napoju z kubka. 
-Becky jest na mnie zła.- odpowiedziałem, nalewając sobie kawy. 
-Naprawdę?!- odrzekł ironicznie i o mało co nie zachłysną się kawą.
Rzuciłem w niego brudną ścierką, a on z trudem starał się uspokoić i przestać śmiać.
-Wychodzę!- usłyszałem krzyk Becky i zatrzaskujące się drzwi.
Już chciałem za nią biec i zatrzymać, ale Kendall mnie zatrzymał.
-Ja z nią porozmawiam, tobie i tak nic nie powie.- oświadczył i ruszył za Basanti.
*Oczami Becky*
Szłam marszowym krokiem w kierunku domu Nicole. Po chwili usłyszałam czyjeś kroki i męską dłoń na ramieniu. Gdy odwróciłam swoją głowę, ujrzałam Kendalla. Swoimi zielonymi tęczówkami wpatrywał się we mnie. 
-Logan kazał Ci tutaj przyjść?- zapytałam zrzucając jego dłoń z mojego ramienia i powracając do dalszego marszu, w czym zaczął mi towarzyszyć.
-Może.- odpowiedział tajemniczo, choć i tak znałam prawdę.- Tak właściwie gdzie idziesz?
-Do Nicoli, a potem na sesję. 
-Na sesję?!- zdziwił się blondyn.
-Tak. Nicki często robi mi sesje, a potem ze zdjęć na nich wykonanych robimy albumy. 
-Mogę się dołączyć do dzisiejszej sesji?
-Jeśli chcesz.
***
Sesja trwałą już od dobrej godziny. Zabawa była świetna. Słońce coraz mocniej świeciło i robiło się coraz cieplej. Gdy Kendall zdjął swoją bluzę i pozostał w samym podkoszulku, na jego ramieniu ujrzałam tatuaż. Wtedy właśnie wspomnienie wróciło. Pamiętam gdy jako nastolatka zapragnęłam zrobić sobie tatuaż, ale gdy Logan się o tym dowiedział, kategorycznie mi tego zabronił.
W tamtej chwili bardzo go zapragnęłam. Pamiętałam jak miał wyglądać. Gdy tylko Nicole i Kendall spuścili ze mnie wzrok uciekłam im i udałam się do najbliższego studia tatuażu.
*Oczami Kendalla*
Poszła do salonu tatuaży?! Po co, dlaczego?!
Gdy tylko razem z Nicki zorientowaliśmy się, że Becky zniknęła od razu pobiegłem za nią. Nie miałem bladego pojęcia, że będzie chciała iść zrobić sobie tatuaż. Kiedy zadzwoniłem w tej sprawie do Nicki, ona szybko wszystko mi wyjaśniła. Postanowiłem dowiedzieć, się czy, rzeczywiście chcę w ten sposób zemścić się na bracie. Wszedłem do salonu. Drzwi do jednego z pomieszczeń były delikatne uchylone dzięki czemu ujrzałem Becky. Bez żadnego pytanie czy pozwolenia udałem się do pokoju, w któym znajdowała się szatynka.
-Kendall, co ty tutaj robisz?- zapytała, zadziwiona moja obecnością.
-Robisz to tylko ze względu na Logana, prawda?- odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
-To co robimy ten tatuażyk?- usłyszałem głos tatuażysty, który właśnie wszedł do sali.
-Proszę poczekać chwileczkę, muszę porozmawiać z przyjacielem.- oświadczyła Becky wskazując ręką na moją osobę. 
Mężczyzna wykonał prośbę brązowookiej.
-Tu nie chodzi tylko o Logana. Od czasów dzieciństwa chciałam się czymś wyróżniać, a kiedy zaświtał mi pomysł z tatuażem pomyślałam, że to całkiem dobry sposób. Jednak gdy powiedziałam ty Loganowi od się na mnie wściekł. Krzyczał na mnie i prawił wykład trwający dwie godziny. Teraz chcę mu udowodnić, że nie ma władzy nad mną. - wyjaśniła dziewczyna, a następnie opuściła głowę. 
-Powiesz mi chociaż, jak on ma wyglądać?
Kiedy to powiedziałem Becky wyciągnęła ze swojego plecaka rysunek i podała mi go do ręki. Tatuaż był nie wielki i ładny.
-Pamiętaj, że z tatuażem będziesz już do końca swoich dni, a jeśli go usuniesz to i tak pozostanie po nim blizna. To twoja decyzja, czy go zrobisz czy nie.Jakby co, czekam na korytarzu.- oznajmiłem, a następnie wyszedłem z pomieszczenia. 
*Oczami Logana*
Krzątałem się po domu, zmartwiony tym co się dzieje z Becky.
-Logan weź się nie martw, przecież Becky jest z Kendem, nic jej nie będzie.- Carlos i James ciągle mnie pocieszali i stara uspokoić.
-Nie wiadomo. Nie wiemy co tej idiotce może przyjść do głowy.- powiedziała Nolly i w tamtym momencie krew we mnie wezbrała.
-Jak nazwałaś moją siostrę?- zapytałem.
-Idiotka.- odpowiedziała pewnie brunetka.
-To nie Becky jest idiotką, to ty jesteś idiotką. Jak możesz nazywać tak moją siostrę. A ja byłem głupi i chciałem Ci się oświadczyć. Nolly- z nami to już koniec. Masz pół godziny, żeby się stąd wynieść, a ja w tym czasie coś naprawić.- oznajmiłem i chwytając kurtkę (bo na dworze zaczynało padać) udałem się w kierunku domu Nicole.
-Logi zaczekaj!- słyszałem za sobą, ale nie miałem ochoty więcej z nią rozmawiać. 
Dopiero teraz uświadomiłem sobie kto jest dla mnie najważniejszy.
*Oczami Carlosa*
Nolly siedziała na kanapie z twarzą skryta w twarzach. Usiadłem obok niej.
-Jest Ci smutno?- zapytałem.
-Tak.- odpowiedziała.
-Rozumiem...
-Naprawdę?!
-Tak... masz tylko pół godziny na spakowanie się. Choć, pomogę Ci.- oświadczyłem ciągnąc ją za rękę i idąc do jej pokoju.
James w tym samym czasie dusił się ze śmiechu.
*Oczami Nicole*
W swoim pokoju usłyszałam dźwięk dzwonka do drzwi. Mają nadzieje, że to Becky i Kendall, zbiegłam na dół otworzyć. Jednak w drzwiach zamiast nich zobaczyłam przemoczonego do suchej nitki Logana. Chłopak bez słowa wziął mnie na racę i kilak razy zakręcił się w okołu własnej osi. 
-Przepraszam za wszystko. Błagam Cię, wybacz mi. Nolly to była jedna wielka pomyłka. Proszę, chcę zacząć wszystko od nowa, Nicole.- oświadczył ostawiając mnie na ziemię i klękając przed mną na kolana.

piątek, 26 kwietnia 2013

Rozdział 4

*Oczami Besky*
-Nigdzie jej nie ma - wrzasnęłam na cały głos, stając na środku chodnika i opierając dłonie na kolanach. Byłam zmęczona dwugodzinnym, nieustanym bieganiem. 
-Byliśmy już chyba wszędzie - skomentował zdyszany Carlos.
-Nie, nie byliśmy jeszcze w jednym miejscu. - powiedziałam, a w mojej głowie zabłysnął pomysł.- Choć Carlito!
Jeszcze  szybciej niż wcześniej biegłam w kierunku centrum handlowego, gdzie  mieścił się sklep kuzynka Nicole - Mitchela. Chłopak zajmował się  sprzedażą sprzętów fotograficznych, a moja przyjaciółka uwielbiała tam  przebywać i pomagać kuzynowi. 
-Nicki, jak dobrze, że jesteś.- krzyknęłam razem z Peną, gdy w jednej części sklepu ujrzałyśmy brunetkę.
-Becky,  wiem, że miałam być silna, ale nie kasz mi tam dzisiaj wracać. Nie  wytrzymam z nim dłużej.- oświadczyła Nicki, ze łzami, które tliły się w  jej ciemnych oczach.
-Rozumiem cię i wcale nie każe Ci tam wracać. Sama mam dość tej plastikowej idiotki.A teraz chodź, będziemy się bawić!
***
''Becky, mamy już dość Logana i Nolly. Powiedźcie gdzie jesteście- chcielibyśmy się trochę zabawić. Kendall''
Taką  wiadomość otrzymałam piętnaście minut wcześniej, po których upłynięciu  na naszej ukochanej polanie pojawił się Kendall i James. Wspólnie  rozegraliśmy mecz siatkówki i robiliśmy sobie zdjęcia, a następnie  zmęczeni usiedliśmy pod drzewem i wpatrywaliśmy się w chmury. 
-Ej, która godzina?!- zapytała Nicki, przeciągając się na trawie.
-Czwarta po południu.- oznajmił wszem i wobec James. 
-O kurczę. - wstała szybko. 
-Co się stało? - spytał Kendall. 
-O czwartej miałam pomóc mamie przy kolacji, bo przyjeżdża rodzina na imieniny mamy. 
-No to my ci pomożemy. - oznajmiłam, a wszyscy przytaknęli i szybko ruszyliśmy do dziewczyny domu. 
-Jestem mamo! - krzyknęła Nicole. 
-Miałaś być 20 minut temu. - odpowiedziała jej rodzicielka i zdziwiła się na nasz widok. 
-Mamo to jest Carlos, James i Kendall, a Becky to już znasz od 18 lat. - wskazała po kolei. - Dzisiaj wszyscy ci pomożemy.
-Nie musicie...
-Ale chcemy, - Carlos nie dał dokończyć pani  Night. 
-No dobrze.
Wszyscy świetnie się bawiliśmy, a chłopacy najbardziej. Kendall z Jamesem zaczęli wojnę z mąka, a my mieliśmy z tego ubaw i także się dołączyliśmy. Mama Nicoli nagrywała nas, Byliśmy cali biali. Pan Night bezradnie spojrzał na nas i tylko rzucił: 
- No to teraz możecie iść się wykąpać do basenu. - Z Nicki spojrzałyśmy po sobie i za rękę zaciągnęłyśmy do ogrodu gdzie był wielki basen chłopaków. James pierwszy wskoczył do basenu, a Kendalla musiałyśmy wrzucić.Rodzice Nicoli przynieśli nam ręczniki i kazali nie wchodzić do domu kiedy nie będziemy mokrzy.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Rozdział 3

*Oczami Nicoli*

Wstałam wcześnie rano jak to miałam w zwyczaju u Becky. Pozwalałam jej dłużej spać a sama schodziłam na dół i rozmawiałam sobie z panią Henderson. Śmiałam się, że jest moją drugą mamą. 
Poszłam do łazienki się odświeżyć i idąc już korytarzem na dół zauważyłam Carlosa wpatrującego się w zdjęcie powieszone na ścianie.Podeszłam do niego i spojrzałam także na punkt jego zainteresowania.
-Co cię tak zainteresowało w tym zdjęciu?- spytałam go, a on spojrzał się na mnie.
-Kiedy to było? Za co ten puchar i kto jest na tym zdjęciu.
-22 Lipca 1999 rok. 1 miejsce za taniec towarzyski w konkursie dla dzieci do lat 12. I nie poznajesz Logana? - wyrecytowałam mu.
-A ta dziewczyna?
-To ja. - uśmiechnęłam się.
-Ty? Zmieniłaś się. I z Loganem? - spytał podejrzliwie czy go czasem nie okłamuję.
-Tańczyć miała Becky, ale złamała nogę więc mnie wzięli za zastępstwo.
-I wyszło wam to. Wtedy się nie kłóciliście?
-Wtedy to był tylko brat mojej przyjaciółki, ale później coś między nami zaiskrzyło. - spuściłam wzrok, smucąc się.
-Opowiesz mi jak to było? Całe wasze dzieciństwo.
-No nie wiem... A w ogóle to co cię to tak interesuję?
-Chciałbym po prostu wiedzieć jak ten debil mógł zostawić taką wspaniałą dziewczynę jak ty.
-Nie mów tak bo się zaczerwienię.- uśmiechnęłam się do niego. - Chodź na dół to ci opowiem.
Zeszliśmy razem do kuchni. Przy okazji zrobiliśmy sobie kakao i opowiedziałam mu wszystko po kolei. Jak to się bawiliśmy razem we trójkę, jak Logan pomagał nam się uczyć i jak się w sobie zakochaliśmy. Później ze szczegółami Carlos dowiedział się o naszej kłótni.

*Oczami Carlosa*

Słuchałem z zaciekawieniem jak Nicola opowiadała o znajomości z rodzeństwem Henderson. Prawdę mówiąc wzruszyłem się gdy wspominała o tym jak była z Loganem. Jest świetną dziewczyną, ale traktuję ją jak przyjaciółkę. Znamy się niecałe dwa dni, a ja już o niej wiem prawie wszystko... prawie. Może coś prze de mną ukrywa, ale nie dowiem się tego teraz. Chciałem jej też coś o sobie powiedzieć, ale na nasze nieszczęście Nolly weszła do kuchni.
-Gdzie moja kawa? - spytała.
-Zrób sobie. - odparłem.
-Młoda jestem gościem, dalej tu ma stać kawa. No dalej. - zwróciła się do Nikoli.
-Dla twojej wiadomości ja tu też jestem gościem i nie masz prawa rządzić innymi. -dziewczyna, aż wstała i spojrzała jej się prosto w oczy.
-No i co smarkulo? Będziesz rządzić w nie swoim domu? - uśmiechała się ironicznie.
-Przestańcie. Nie czas i miejsce na kłótnie. - stanąłem między nie.
-Wiesz, że oprócz Logana nikt cie tu nie chce. Bo jesteś zapatrzona w siebie. -kontynuowała Nicola  kłótnie.
-Przestań smarkulo!
-Jesteś ode mnie starsza tylko o rok i mówisz do mnie smarkulo? Brawo za charakter.
Nolly ze złości nie wytrzymała i strąciła na podłogę wazon, który stał na stole. Nicola aż odskoczyła.
-I co narobiłaś?! To najukochańszy wazon pani Henderson! - krzyknęła na nią szatynka.
-Jeden wazon to nie powód do zmartwień. Kupi sobie nowy.
-On był wyjątkowy, bo dostała go od Logana!
W tej chwili w kuchni pojawili się pozostali.
-Co tu się stało? - spytała Becky.
-Nicola strąciła specjalnie na podłogę wazon. - Nolly zatkała buzię Nicoli aby nie mogła pierwsza mówić. -I nie wierzcie jej. Będzie chciała wszystko zrzucić na mnie. mówiła słodkim głosem. Widząc po Loganie to wierzył jej.
-No tak.... Bo najlepiej wszystko zrzucić na mnie. Sorka Becky i Carlos, ale wychodzę. - jak powiedziała tak zrobiła. Siostra tego debila pobiegła za nią. Ja uczyniłem to samo tylko jeszcze powiedziałem Loganowi:
-Nie wierze stary jak możesz być tak głupi.

***
Hejka. Zapraszam serdecznie do komentowania rozdziałów. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. Pozdrawiamy Karolina/logusiowa12 oraz Basia/Becky/Basanti. 

Rozdział 2

*Oczami Becky*
Ile sił w nogach biegłam za przyjaciółką. Mimo tego iż w biegach byłam pierwsza w klasie nie mogłam jej dogonić i po jakim czasie kompletnie nie wiedziałam gdzie jest. Postanowiłam poszukać jej w naszym zakątku. Było to miejsce gdzie zawsze spędzałyśmy najtrudniejsze chwile. Mała polanka z niewielkim jeziorkiem dla jednych wydawała się niczym, dla nas była niespotykanym skarbem. 
Nie myliłam się- Nicole siedziała zapłakana nad brzegiem i wrzucała do wody niewielkie kamienie.
-Nie płacz! On nie jest tego warty.- powiedziałam siadając przy brunetce i objęłam ją ramieniem.
-Jak możesz tak mówić, przecież to twój brat?- odrzekła dziewczyna przez łzy, które wciąż spływały po jej policzkach.
-Masz rację, ale to nie upoważnia go do tego by ranił moją przyjaciółkę. A teraz choć. Pokaż mu jaka jesteś silna, choć nawet nie musisz się do niego odzywać. Jeśli będziesz miała ochotę to u mnie zanocujesz.
-Dziękuje.- odpowiedziała i mocno mnie uścisnęła.
***
*Oczami Nicole*
Tak jak powiedziała Basanti- postanowiłam być silna, a po za tym dawno już u niej nie nocowałam. Przed powrotem do domu szatynki, zaszłyśmy do mnie po kilka najpotrzebniejszych rzeczy. Gdy znalazłyśmy się ponownie przed posiadłością Hendersonów wspomnienia znów ogarnęły moja głowę.
-Będzie dobrze, zobaczysz.- wyszeptała Becky i równym krokiem weszłyśmy do środka. 
-Co ta de...- naskoczył na mnie Logan.
-Zamknij się rozumiesz! Ona jest moja przyjaciółką i gościem tego domu, który po części jest mój. Nie masz prawa ją wyzywać- ja jakoś nie obrażam twoich kumpli. Więc albo mów coś mądrego albo się zamknij.- krzyknęła głośno Rebecca, a brunet zamilkł zdziwiony zachowaniem swojej ''małej'' siostrzyczki.- Choć Nicki, pogramy w siatkówkę. 
Raźnym krokiem szłam za przyjaciółką do ogrodu, równie zdziwiona jej zachowaniem co Logan. Co prawdę Becky zawsze była bardzo zadziorna i walczyła w obronie najbliższych, ale nigdy nie widziałam by odezwała się tak do swojego brata.
***
*Oczami Becky*
Gdy byliśmy w połowie meczu, pod dom podjechała czarna jak smoła limuzyna. Po chwili wyłoniła się z niej długonoga dziewczyna. Była bardzo odświętnie ubrana i kierowała się w stronę naszej bramki.
-Przepraszam Cię dziewuszko, czy to rezydencja Państwa Henderson?- zapytała, a jej głos zadźwięczał w moich uszach.
-Tak, w czym mogę pomóc.- odpowiedziałam, podając piłkę Nicole i pochodząc do furtki.
-Nazywam się Nolly Folan. Szukam Logana Hendersona- jak sądzę po twoich ubraniach- twojego pracodawcy.
-Przepraszam, że co? Nazywam się Rebecca Henderson i jestem młodszą siostrą Logana.- uświadomiłam brunetkę i spiorunowałam ją swoim spojrzeniem.  
-Nolly, kochanie- widzę, że już poznałaś moja siostrę.- usłyszałam za plecami głos brata i przed wejściem pojawiła się cała reszta zespołu.
-Oh tak- jesteście bardzo podobni, od razu wiedziałam, że to ona.- przemówiła piskliwym głosem brunetka.
-Ja też od razu poznałam, że to Nolly. To wszystko dzięki tej tonie tapety i IQ równym minus dwadzieścia.- odpowiedziałam i złośliwie się uśmiechnęłam.
Logana nawet nie obchodziły moje słowa. Był zbyt wpatrzony w tą wyfiokowaną laleczkę na szczudłach. 
-Już jej nienawidzę.- powiedziałam podchodząc do chłopak z BTR.
-Spokojnie my też.- odrzekli równym chórkiem.
***
Nadeszła godzina dziewiętnasta, a za oknem było już ciemno. Mój brat i jego ''ukochana'' wyszli na randkę pozostawiając mnie i Nicki pod ''opieką'' reszty muzyków. 
-Co robimy?- zapytałam ciężko wzdychając i przerywając jednocześnie długą, niezręczną cisze.
-Co powiecie na jakiś film.- przemówił jeden z pośród nich, a na imię było mu Kendall.
-Czemu nie.- odrzekła Nicole.
Moja przyjaciółka wciąż była nieźle przygnębiona. Nie dość, że powitanie jakie sprawił jej Logan było beznadziejne to dodatkowo zjawiła się ta idiotka, Nolly.
Minut za minutą mijały. Chłopcy zadecydowali, że obejrzymy ''The Ring'' i w czasie gdy oni go włączali, ja i Nicki poszłyśmy przygotować popcorn. 
-I co, któryś Ci się podoba?- zadała pytanie brunetka, choć zapewne dobrze wiedziała co odpowiem.
-Ile razy mam Ci powiedzieć, ja tam w miłość nie wierzę. Prawdziwej miłości nie ma, o czym przekonałam się po związku z Jackiem. Nie zamierzam cierpieć przez jakieś głupie zauroczenie.- oświadczyłam i wraz z przyjaciółką wróciłam do salonu, gdzie czekał na nas seans.
***
Rozdział drugi jest gotowy i napisała go(tak jak było zapowiedziane) Basia. Przepraszamy was za jakiekolwiek błędy, które mogły pojawić się w tekście oraz prosimy o komentarze. Pozdrawiamy Karolina/logusiowa12 oraz Basia/Becky/Basanti. 



sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 1

*Oczami Nicole*
 Najgorsze co teraz mnie czeka to matura. Za chwilę wchodzimy do sali gdzie mamy pisać. Moja mama postarała się abym dobrze wyglądała, a ja za to pomogłam Becky ślicznie wyglądać. Wielki stres mnie naszedł kiedy weszłam i zajęłam swoje miejsce. Spojrzałam na przyjaciółkę, a ona na mnie. 
***
*Oczami Becky*
-Nigdy nie miałam takiego stresu jak dzisiaj. -odparłam popijając koktajl truskawkowy. 
-Miałam tak samo. - powiedziała. 
-Wpadniesz później do mnie? - spytałam, zobaczyłam grymas na jej twarzy. 
-Wiesz, że wolałabym nie. 
-No proszę cię. - błagałam ją. - Nawet nie musisz z nim gadać. Będzie pewnie zajęty swoimi przyjaciółmi. 
-A nie zapomniałaś, że jesteś jego oczkiem w głowie? Nie pamiętasz jak się z nim pokłóciłam? Przez telefon. 
-Wiem bo byłam przy tym. - zaczęłam chichotać. Nicki gdyby mogła zabiłaby mnie właśnie wzrokiem. - No co? Jeszcze dzwoniłaś z mojego telefonu i słyszałam jak się wyzywaliście. Ja tam nie wierze w miłość. 
-Jeszcze zobaczysz gdy ktoś wpadnie ci w oko. To dopiero nie będę cię mogła upilnować. - teraz to ona się uśmiechnęła. 
 Dokończyłyśmy nasze koktajle i rozeszłyśmy się w stronę naszych domów. 
***
*Oczami Nicole*
 Byłam już niedaleko domu Hendersonów. Miałam mieszane uczucia. Szłam tam tylko dla Becky Aby nie czuła się samotna. Czterech chłopaków i ona sama no, i oczywiście rodzice, którzy i tak pracują. Chciałam także pokazać Loganowi co stracił zostawiając mnie. Na początek ubrałam się olśniewająco. Weszłam do domu pewnym krokiem. Państwa Hendersonów nie było, a tej czwórki też jeszcze nie. 
-Gdzie jesteś ?! - krzyknęłam na cały dom. 
-Na górze w łazience! - odkrzyknęła. 
 Weszłam na górę . Nie wierzę, że rodzice Becky trzymają zdjęcie moje i Logana. Wszystkie jego zdjęcia, które posiadałam już dawno wzięłam podarłam, a później spaliłam z gorzkimi łzami. Weszłam do pokoju dziewczyny i położyłam się na łóżko. 
-Jestem. - przyjaciółka weszła do pokoju pięknie ubrana
-To głupi pomysł, że tu jestem. - spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem. 
-Wcale nie. Chodź na dół bo już są. 
 Z niechęcią udałam się za przyjaciółką. Zeszłam na dół i stanęłam obok schodów. 
-Logie. Jak ty wyrosłeś. - krzyknęła Becky przytulając się do brata. - I miło mi was poznać. - przywitała się kolejno z trzema pozostałymi. 
-Hej, a ty to? - spytał chłopak o imieniu Carlos. 
-Nicola. Przyjaciółka Becky od dziecka. - uśmiechnęłam sie do niego i przywitałam się kolejno z pozostałymi. 
-Logan, debilu... przywitaj się z Nicole - przyjaciółka szturchnęła brata. 
-Nie musi się fatygować. Mi to tam obojętnie. - odparłam. 
-No tak bo tobie wszystko jest obojętne. - powiedział. 
-Masz rację. Od naszego ostatniego telefonu. - uśmiechnęłam się ironicznie. 
-Będziesz mi to teraz wypominać? Nie możesz znieść tego, że kocham kogoś innego? 
-Mogłeś to chociaż inaczej zakończyć. 
-Jak niby? 
-Kochałam cię, byłeś dla mnie wszystkim. Teraz to możesz się wypchać. 
 Nie mogłam tego już wytrzymać. Wyszłam jak najszybciej z domu. Nie wiedziałam jak będę musiała znieść całe wakacje w tym samym mieście co on. 
*Oczami Logana*
 Wspomnienia wróciły. Nasze wspólne wypady, wycieczki... Nie! Muszę się opanować. Ja przecież kocham Nolly. To z nią mieszkam i jestem, a niedługo pragnę jej się oświadczyć. Nicole musi zrozumieć, że nie będziemy już razem. 
-No i co narobiłeś?! - krzyknęła na mnie moja siostra. 
-Wiesz, że nie jest między nami za miło. Mówiłem ci, że masz przestać się z nią przyjaźnić. 
-Ona jedna mnie rozumie i nie miałeś prawa się tak zachować! Ona była moim gościem! 
-Nie zniosę jej towarzystwa. 
-No to na nią nie zwracaj uwagi! Idę z nią pogadać i nie zatrzymasz mnie. 
 Wyszła z domu. Przyjaciele cały czas się przysłuchiwali naszej rozmowie. Usiadłem na kanapie i schowałem twarz w dłoniach. 
-Stary o co chodzi? - spytał Carlos. 
-No bo wiesz my nie jesteśmy w temacie. - wytłumaczył James. 
-Nicole to moja była. Zerwałem z nią kiedy poznałem Nolly. - odparłem. 
-Świetnie. Wzorowy z ciebie mężczyzna. - Carlos nie krył śmiechu. 
-Wiem. Pokaże wam gdzie będziecie spać.
***
Jak widzicie rozdział pierwszy jest już gotowy, a napisała go Karolina. Następny rozdział będzie autorstwa Basi i pojawi się albo jutro, albo za tydzień. Na razie to tyle. Pozdrawiamy, xoxo, Karolina/logusiowa12 oraz Basia/Becky/Basanti.


Powitanie/Prolog

*Oczami Nicole*
 Zadzwonił budzik. Leniwie wstałam z łóżka i odświeżyłam się. Zeszłam na dół na śniadanie, które mama jak co rano mi zostawiała na stole. Niestety pracowała z tatą od rana do późnego wieczora, ale zawsze dostawałam wynagrodzenie. Wycieczki, nowe rzeczy i tym podobne. Zauważyłam na stole małą karteczkę, która zawierała informację skierowaną dla mnie. -Niestety córeczko, nie będziemy mogli wyjechać w te wakacje. Babcia się rozchorowała, a my musimy się nią zająć. Całuję mama. - prawdę mówiąc ucieszyłam się. No bo co innego mogłoby być fajne niż spędzenie wspólnych wakacji z najlepszą przyjaciółką Becky. 
***
 W szkolę szybko znalazłam Basanti. Musiałam poinformować ją o tym, że nigdzie nie wyjeżdżam po napisaniu matury. 
-Coś ty taka podekscytowana? - spytała mnie kiedy stanęłam przed nią zdyszana. Jak zwyklę pięknie prezentowała się w swoim stroju
-Zostaję na wakacje, a to się równa? 
-No dawaj. - ponaglała mnie przyjaciółka. 
-Więcej sesji, więcej siatkówki i więcej odpałów. - uśmiechnęłyśmy się do siebie. 
 Zadzwonił dzwonek na lekcje. Hiszpański. Uwielbiam ten przedmiot, ale nauczycielki nienawidzę. O wszystko się czepia. Wolnym krokiem ruszyłam do klasy i zajęłam miejsce razem z Becky w ostatniej ławce. Gdy lekcja się zaczęła zauważyłam zakłopotanie na twarzy mojej przyjaciółki. 
-Co jest? Stało się coś? -spytałam ją szeptem. 
-Nie, nic się nie stało.- odpowiedziała spoglądając w okno. 
-Widzę to po twojej twarzy. 
-Wydaję ci się. - spojrzała się na mnie. 
-Besky mnie nie okłamiesz. - ponaglałam ją. 
-Logan z przyjaciółmi przyjeżdża na wakacje tutaj. 
-Że co?! - krzyknęłam na całą klasę aż się wszyscy na mnie spojrzeli. 
-Nikola uwaga! - wrzasnęła nauczycielka. - Jeśli cię lekcja nie interesuje to chociaż pozwól innym brać w niej udział. 
 Nie przejmowałam się nią. Patrzyłam na Becky mając nadzieję, że kłamie. Żarty sobie ze mnie robi, ale nie. Będę musiała jakoś go znieść i nie powiesić się przy tym. 
***
Cześć, witamy was na pierwszy wspólnym blogu Karoliny&Basi xD Na blogu będziemy zamieszczać rozdziały naszego wspólnego opowiadania o zespole Big Time Rush. Mamy nadzieje, że nasza historia wam się spodoba i będziecie chętnie odwiedzać naszego bloga by zobaczyć kolejne rozdziały. Prosimy i zarazem dziękujemy za wszelkie komentarze : ) Pozdrawiamy, xoxo, Karolina/logusiowa12 oraz Basia/Becky/Basanti.